poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Lepsze dni..:):)

Noo i po płaczliwych dniach nie ma ani śladu. Przetrzymanie ją kilku dni tylko z nami pomogło i znów uśmiech nie zchodzi z buźki Julitkowej. Babcie i ciocia też wrzuciły na luz i nie przesiadują u nas całymi dniami, także wszystko jest oki. Problem jednak ostatnio mamy z jedzeniem. Niewiem czy przypadkiem Julitka za mało nie je ale tak wygląda nasz dzienny jadłospis.
6-7 rano 150ml kaszki bez mlecznej z biszkoptami,
10-11 danonek + owoc lub lubiś
15-16 obiadek
20  180ml kaszki na dobranoc + mleko
noo i miśkopty na spacerze czy między posiłkami do przegryzienia.
Ogólnie Julitka zrobiła się taki cwaniak, że chrupków kukurydzianych nie chce kiedy widzi, że w pudełeczku ma miśkopty. Pałeczki kukurydziane wyrzuci choćby wszystkie by tylko dotrzeć do misiów.
A z nowości naukowych to Julitka stoi. Stoi w rowerku jak jeździmy na spacerze, stoi na ławkach, przy nas ale narazie w łóżeczku czy przy meblach się boi. Raz uderzyła się w łóżeczku i zrobiła się ostrożniejsza. Najlepsze jest jednak to, że jak stoi to nie umi stać spokojnie tylko wydaje jej się, że może robić wszystko inne. Tak więc w między czasie stania podniesie nogę by dotknąć buta czy puści się jedną ręką by czegoś dotknąć akurat teraz. Próby Julitkowych akrobacji często kończą się utratą równowagi więc oczy mam wszędzie by w razie czego ją złapać. A już kilka momentów grozy miałyśmy i wiem co mi powiecie..to dopiero początek:):)

To na tyle..zabieram się za pisanie mojego licencjata bo kurde stanął w martwym punkcie dawno temu a czerwiec już tuż tuż a ja dopiero 15stron mam..ehh tylko skąd brać chęci jak myśli uciekają by iść na spacer a nie siedzieć w książkach..

Pozdrawiamy.:):)

sobota, 14 kwietnia 2012

Gorsze dni..

Ostatnio u nas głośno i płaczliwie a wszystko przezemnie. Popełniłam błąd i pozwoliłam by co chwile ktoś z Julitką był. Jak nie jedna babcia to druga, to ciocia. Ogólnie rzadko kiedy Julitka nie miała towarzystwa do zabaw. Bywało, że potrafiła fajnie się zabawić później znów płacz. Myślałam, że może to zależy od dni..bo pogoda brzydka to i marudna..ale teraz zrozumiałam, że to ja do tego doprowadziłam. Julitka nie potrafi sama się ze sobą zabawić, kiedy jestem z nią to zadowolona nie zwraca na mnie uwagi i bawi się sama. Byle ktoś z nią jest. Kiedy widzi że ktoś wchodzi wyciąga odrazu ręce a jak nie jest brana to bawić się już nie chce. Ze złości rzuca wszystkim i płacze tak że potem ciężko ją uspokoić. Zauważyła, że tak można a ja zamiast zrozumieć na czas co się święci zrzucałam winę na brzydką pogodę która i mi nienajlepiej się udzielała.
Wkońcu wybuchłam..pokłóciłam się z teściową, mamą i szwagierką..wszystkich wyrzuciłam. Może kilka dni tylko we 3 sprawi że Julitka zrozumi, że kiedy są goście to ok ale potem zostajemy same czy wracamy do domu i też jest ok. A puki co jest płacz kiedy wracamy od teściowej na dół czy nawet ze spaceru. Co do spacerów to potrafie zrozumieć bo każde dziecko dobrze czuje się na dworze..ale nie mogę pozwolić by mała nie potrafiła zająć się sama sobą nawet na 5minut. Przez nią od rana nie zrobiłam nic bo urwis nie chce być sam a jak słyszy kogoś za drzwiami to aż się trzęsie z radości.
Serducho mi pęka bo kiedy płacze to rzuca się, bije mnie i nie wiem co mam z nią robić. Do tego jestem zła na nią a przecież wiem, że sama do tego doprowadziłam. Niewiem co z nią robić, tłumacze jej choć i tak wiem że jest za malutka by zrozumieć. Postanowiłam ją przetrzymać z nami tylko niewiem czy coś tym zdziałam. Niewiem co mam robić, nawet do łazienki bez niej nie mogę iść a ciągle noszenie 10kg nie jest łatwe. Nikt mi nie potrafi doradzić bo nikt mnie nie rozumi. Teściowa twierdzi, że mieszkamy razem to jesteśmy jedną rodziną i co z tego, że nie chce być sama jak nie daje rady bo mogę ją przyprowadzić albo zawołać i pobawi się z Julitką. Tylko jak będzie potem? Co jeśli pojawią się inne małe dzieci? Nagle Julitka zejdzie na drugi tor bo jest duża to może być samodzielna..tylko, że za 2,3 lata może być za późno na zaczynanie nauki bawienia się samemu i samodzielności. Moja mama zaś twierdzi, że nas jej rozpieścili i przeżyła. I jestem w głębokiej dupie bo nagle to ja jestem najgorsza i nie znam się na wychowywaniu. Najchętniej wyniosłabym się z tąd, zamkneła drzwi na klucz i nie widziała nikogo. Kiedy jeszcze M jest to żadna nie przychodzi ale, że pracuje na same nocki pół dnia jestem z Julą sama noo i odrazu schadzka. Nie chce się też co chwile kłócić z teściową bo jednak mieszkamy  razem i nie lubie niezgody ale czasami mam chęć pozabijać je.
Wiem, że bardzo mało u Was bywam i przepraszam ale poprostu nie mam kiedy. Każdą wolną chwile spędzam na sprzątaniu, gotowaniu. Od jakiegoś czasu Julitka chodzi spać o 21 tak więc mimo, że M pomaga mi to wieczorem ledwo żyje i mam wrażenie że śpię zanim ułoże się wygodnie w łóżku. Czuje, że jestem osłabiona i zmęczona w ciągu miesiąca męczenia się z humorami mojej córki schudłam 4kg także ważę już 47kg wiec jeśli ktoś ma do zrzucenia zbędne kilogramy to chętnie wymienie się pociechami :):)

Jeszcze jutro zjazd na uczelni..potem jeszcze tylko 3 razy i koniec..więc i w szkole odpocząć nie idzie..
Pozdrawiam

niedziela, 8 kwietnia 2012

Wesołych..

Gdy nadejdą święta, 
Niech nadzieja i radość
zastukają do Waszych drzwi
a Wielkanoc przyniesie 
pomyślność, szczęście
i piękny uśmiech Waszych Maluchów
życzy Tynka z Julitką

czwartek, 5 kwietnia 2012

Julitka stoi..

Od kilku dni większość dnia spędzam z Julitką piętro wyżej u jej babci. Teściowa po wyjściu ze szpitala musi leżeć także mała jest w raju. Kładzie się do babci i kula w każdą możliwą stronę, przybiera pozycję do raczkowania i podpiera się głową by zrobić krok w tył. Przy okazji wspina się na mnie i na babcie potem trzyma mocno za szyję i stoi. Zobaczymy czy za kilka dni zapomni o tym czy już na poważnie zacznie ćwiczenia wstawania. Ostatnio zauważyłam, że Julitka zrobiła się bardzo ostrożna. Kiedy siedzi na podłodze przemieszcza się na pupie i tak jakby uważała na każdy ruch  by się nie przewrócić. Kiedy przemieści się pod meble kombinuje tylko przy uchwytach. W kojcu zaś szaleje tak samo jak na łózku jakby wiedziała, że i tu i tu nic jej nie grozi. Wogule wydaje mi się, że zrobiła się taka rozumna. Kiedy pytam idziemy do babci to aż cała się cieszy. To samo jak mówię, że tatuś idzie to patrzy na drzwi. Jak pytam gdzie piesek patrzy za okno. Kiedy mówię idziemy do sypialni poszukać kurki to wie, że idziemy do okna bo tam je widać. Kiedy chce jeść to śmiesznie cmoka. Dużo jest sytuacji kiedy to bez problemu się dogadujemy..a czasem przykro mi, że tak wiele rozumi, tak szybko rośnie. Nie zdążyłam się czymś nacieszyć a tu znów coś nowego..nowy etap rozwoju co sprawia że coraz mniej w niej bezbronnego malucha.
Coraz bliżej święta. Miałam nadzieje, że wybiorę się w sobotę z Julitką wózkiem i będzie miała osobny koszyczek ale patrząc za okno marne szanse na spacer. M jak zwykle musi iść w sobotę do pracy i to do 16 także pozostaje mi tylko jechać autem z M siostrą. Ostatnio jakoś nie potrafimy się z nią dogadać..ale cóż zrobić 32letnia stara panna ma prawo do bycia zgorzkniąłą babą. W takich sytuacjach dobrze, że mam chustę to Julitke w niej będę trzymać i nie będzie ciążyć mi te 10kg no i w rękach swobodnie mogę trzymać koszyczek. Święta oczywiście rodzinnie pierwsze święto u M rodziców, drugie do moich noo i we wtorek napewno uznam, że zbyt szybko przeleciały.

A i wybraliśmy spacerówkę..
Coneco Camaro czerwony

Pozdrawiam:):)