sobota, 14 kwietnia 2012

Gorsze dni..

Ostatnio u nas głośno i płaczliwie a wszystko przezemnie. Popełniłam błąd i pozwoliłam by co chwile ktoś z Julitką był. Jak nie jedna babcia to druga, to ciocia. Ogólnie rzadko kiedy Julitka nie miała towarzystwa do zabaw. Bywało, że potrafiła fajnie się zabawić później znów płacz. Myślałam, że może to zależy od dni..bo pogoda brzydka to i marudna..ale teraz zrozumiałam, że to ja do tego doprowadziłam. Julitka nie potrafi sama się ze sobą zabawić, kiedy jestem z nią to zadowolona nie zwraca na mnie uwagi i bawi się sama. Byle ktoś z nią jest. Kiedy widzi że ktoś wchodzi wyciąga odrazu ręce a jak nie jest brana to bawić się już nie chce. Ze złości rzuca wszystkim i płacze tak że potem ciężko ją uspokoić. Zauważyła, że tak można a ja zamiast zrozumieć na czas co się święci zrzucałam winę na brzydką pogodę która i mi nienajlepiej się udzielała.
Wkońcu wybuchłam..pokłóciłam się z teściową, mamą i szwagierką..wszystkich wyrzuciłam. Może kilka dni tylko we 3 sprawi że Julitka zrozumi, że kiedy są goście to ok ale potem zostajemy same czy wracamy do domu i też jest ok. A puki co jest płacz kiedy wracamy od teściowej na dół czy nawet ze spaceru. Co do spacerów to potrafie zrozumieć bo każde dziecko dobrze czuje się na dworze..ale nie mogę pozwolić by mała nie potrafiła zająć się sama sobą nawet na 5minut. Przez nią od rana nie zrobiłam nic bo urwis nie chce być sam a jak słyszy kogoś za drzwiami to aż się trzęsie z radości.
Serducho mi pęka bo kiedy płacze to rzuca się, bije mnie i nie wiem co mam z nią robić. Do tego jestem zła na nią a przecież wiem, że sama do tego doprowadziłam. Niewiem co z nią robić, tłumacze jej choć i tak wiem że jest za malutka by zrozumieć. Postanowiłam ją przetrzymać z nami tylko niewiem czy coś tym zdziałam. Niewiem co mam robić, nawet do łazienki bez niej nie mogę iść a ciągle noszenie 10kg nie jest łatwe. Nikt mi nie potrafi doradzić bo nikt mnie nie rozumi. Teściowa twierdzi, że mieszkamy razem to jesteśmy jedną rodziną i co z tego, że nie chce być sama jak nie daje rady bo mogę ją przyprowadzić albo zawołać i pobawi się z Julitką. Tylko jak będzie potem? Co jeśli pojawią się inne małe dzieci? Nagle Julitka zejdzie na drugi tor bo jest duża to może być samodzielna..tylko, że za 2,3 lata może być za późno na zaczynanie nauki bawienia się samemu i samodzielności. Moja mama zaś twierdzi, że nas jej rozpieścili i przeżyła. I jestem w głębokiej dupie bo nagle to ja jestem najgorsza i nie znam się na wychowywaniu. Najchętniej wyniosłabym się z tąd, zamkneła drzwi na klucz i nie widziała nikogo. Kiedy jeszcze M jest to żadna nie przychodzi ale, że pracuje na same nocki pół dnia jestem z Julą sama noo i odrazu schadzka. Nie chce się też co chwile kłócić z teściową bo jednak mieszkamy  razem i nie lubie niezgody ale czasami mam chęć pozabijać je.
Wiem, że bardzo mało u Was bywam i przepraszam ale poprostu nie mam kiedy. Każdą wolną chwile spędzam na sprzątaniu, gotowaniu. Od jakiegoś czasu Julitka chodzi spać o 21 tak więc mimo, że M pomaga mi to wieczorem ledwo żyje i mam wrażenie że śpię zanim ułoże się wygodnie w łóżku. Czuje, że jestem osłabiona i zmęczona w ciągu miesiąca męczenia się z humorami mojej córki schudłam 4kg także ważę już 47kg wiec jeśli ktoś ma do zrzucenia zbędne kilogramy to chętnie wymienie się pociechami :):)

Jeszcze jutro zjazd na uczelni..potem jeszcze tylko 3 razy i koniec..więc i w szkole odpocząć nie idzie..
Pozdrawiam

4 komentarze:

  1. Wydaje mi sie ze jesli ja przetrzymasz, ze z nia nikogo nie ma to jakos pojdzie. Po prostu staraj sie zeby jej wszedzie ze soba nie nosic. Jak poplacze jak jestes w lazience, czy sie kapiesz, to przeciez nic jej sie zlego nie stanie, a skoro maz ma nocki, to moze wyjdz na basen albo do fryzjera, spotkaj sie z kolezanka - sama i wroc na spokojnie do domu...
    Emma tez taka byla, ale jakos udalo nam sie to przezyc, tylko ze my mieszkamy sami, wiec ogolnie nie bylo innego wyjscia.

    OdpowiedzUsuń
  2. dokladnie, musisz ja przetrzymac innej opcji nie ma, ja tez mieszkam sama z męzem wiec nie bylo opcji zabawiania.
    Będzie dobrze! dasz radę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam dokladnie to samo, mimo, ze jestesmy z mezem sami i nie mamy nikogo do pomocy. Jakos udalo nam sie obojgu tak rozpuscic nasza corke, ze nie zostanie sama nawet na minutke... U nas maz tez pracuje na nocki, a ja na dzien i wymieniamy sie opieka nad mala. I niestety, ja widze problem w tym, ze corka nie zasnie sama, ani nie zabawi sie ani na chwilke, ale maz uwaza, ze to zupelnie w porzadku i opiera sie moim wszelkim probom "wychowywania" malej terrorystki... Tak wiec rozumiem doskonale Twoj bol...
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana rozumiem Cie, moja corka byla taka sama, ale moge Cie pocieszyc.. mija to z wiekiem. Mam nadzieje, ze Twoja corka nie odbiegnie od normy. Moja Kinia jeszcze calkiem niedawno nie potrafila sie sama zabawic.. trzeba bylo przy niej siedziec, a ze zawsze ktos obok niej byl, to miala kogos do zabawy, potem ja zostawalam z nia sama, to dawalam ja do kojca to juz po chwili nudzila sie wszystkimi zabawkami w srodku. To bylo jak miala kilka miesiecy, a pozniej jeszcze po roczku chwile.. Teraz juz ma 2 latka i coraz czesciej siadzie sama, wyciagnie klocki, uklada wierze, lub cokolwiek innego, maluje.. ja twierdze, ze gdy Julitka skonczy 2 lata i troszke wiecej i bedzie na tyle duza zeby zrozumiec inne zabawy, bardziej czasochlonne to zacznie bawic sie sama. Narazie rzeczywiscie, macie dziecko ktore nie chce byc samo, nasza tez taka byla. I mysle ze duzo dzieci takich jest.. nie chce nikogo tutaj usprawiedliwiac, ale uwazam, ze to minie z wiekiem.. glowa do gory:*

    OdpowiedzUsuń