środa, 29 lutego 2012

Kojec

Julitki od pewnego czasu nie można zostawić ani na minute samej. Nawet bawiąc się z nią na podłodze mimo, że jest obłożna dookoła poduszkami jakimś cudem uderzy się główką i płacz. Ostatnio potrafi oprzeć się rączkami o poduszkę i nogi układa w bok by spróbować pupe podnieść, a że rączki słabe to przewraca się albo siedząc obraca się na brzuch i to z taką prędkością że spowrotem kulnie się na plecy i od nowa siada i znów na brzuch i plecy. Przy okazji posunie poduszke i ani niewiadomo kiedy a już leży na panelach. Ze względu na Atopowe zrezygnowaliśmy z dywanu także upadek na panele mogłby być groźny dlatego zdecydowaliśmy się na kupno kojca dla dzieci. Narazie chcemy pożyczyć od znajomych by sprawdzić czy będzie chciała w nim siedzieć a potem jeśli go zaakceptuje zamówimy. Tylko boje się, że nie będzie chciała sama w nim być. Dopiero teraz widzę błąd nas wszystkich, że od początku ciągle ktoś przy niej jest. Jak ja coś robie w kuchni to babcie siedzą z nią na ziemi, albo mąż czy ciocia. Tylu wokół jest ludzi do zabawy, że praktycznie ani na moment nie zostaje sama więc boje się, że nie zechce tam się bawić. Właściwie to Julitka sama się bawi, gada do zabawek a na to kto siedzi obok nie zwraca uwagi ale byle, że ktoś jest dlatego doszło do tego, że kawe z M pijemy siedząc z nią na podłodze. Teoretycznie to nam nie przeszkadza ale ten kojec to chyba jedyna rzecz w której będzie mogła kulać i przewracać się bezpiecznie..także trzymajcie kciuki, żeby rozpieszczonej Julitce nasz pomysł się spodobał:):)

środa, 22 lutego 2012

Nowości i zdjęcia:):)

U nas ostatnio zawiało chorobami..M był tydzień na urlopie i jak zwykle przeziębiony, później złapało Julitkę.Kaszel miała przerażający ale nic poza tym. Dopadło ją w sobotę popołudniu także syropek prawoźlazowy, witaminka C i smarowanie pulmexem poszło w ruch. Mała dzielnie piła z łyżeczki syropek..bałam się, że to zapalenie oskrzeli bo wyglądało to jakby szczekała a w poniedziałek u lekarza dowiedzieliśmy się, że Luluś zdrowy a ten kaszel to przez zmianę temperatury w domu i na dworze. Sama nie potrafiła powiedzieć z czego to dokładnie w każdym razie to bez znaczenia ważne, że zdrowa a dziś kaszlu prawie nie ma.
Z nowości co mój maluch potrafi to kręci się wokół własnej osi na kocyku i ogólnie przemieszcza na pupie by sięgnąć zabawek. Przybiera postawę do raczkowania na jakąś minutę i kiedy chce zwrócić na siebie uwagę kręci głową jakby mówiła niee. Sieda bez naszej pomocy także robi się już powoli samodzielny maluch, uwielbia wspinać się po nas i próbuje się z nami całować.. tyle, że czasem to wygląda jakby chciała gryść
Ostatnio dostała od swojego chrzestnego rowerek noo i jeździmy po domu w formie treningu przed sezonem wiosennym. Ogólnie to jest nim zachwycona, jadąc gaworzy sama do siebie zaczepia meble i co ciekawe próbuje szeptać. Nie chce się sama trzymać także narazie przywiązana jest do siedzenia ale i na to przyjdzie czas:)
Co do poprzedniej notki o atopowym. To już raczej mam pewność bo M kupił Lali syropek truskawkowy. Pomyślałam, że tak niewielka ilość truskawki nie zaszkodzi jej a tu już po godzinie plamy na rączkach i nodze w tym samym miejscu co miała poprzednio a które wyleczyliśmy po 3dniach. W ruch znowu poszła maść i już prawie nie ma śladu a balsam z Lipikar jest poprostu super..nawet po kilku godzinach skóra w dotyku jest jakby świeżo po nałożeniu balsamu.
Poniżej zdjęcia z sesji 8miesiecznej:)

czwartek, 16 lutego 2012

Atopowe zapalenie skóry..

Jakiś miesiąc temu Julitce na udzie zrobiła się czerwona plama wyraźnie zapalona. Poszliśmy z tym do pediatry dał antybiotyk by smarować. W razie gdyby nie pomagało zaleciła robienie fioletem tak więc bardzo dużo ubranek pobrudziliśmy bo oczywiście ani antybiotyk ani fiolet nie pomogły.. jednak myślałam, że lekarka ma racje, że to otarcie przez ubranko. W duchu miałam żal do siebie, że to przez moje zaniedbanie..poszłam więc do aptetki i kupiłam 3 inne kremy bez recepty typowe dla otarć i odparzeń dla niemowląt...co też nic nie dało. W poniedziałek wkońcu poszliśmy do dermatologa bo na zgięciach łokcji zrobiły jej się blade przesuszone plamy..pierwsza myśl znowu o coś nie zadbałam ale pani doktor patrząc na ciałko małej odrazu dała diagnozę..AZS. Zapisała antybiotyk kazała wykluczyć oliwkę Nivea Baby a stosować balsam z Lipikaru. Po pierwszej dawce antybiotyku plamy na rękach znikneły..na nodze ładnie się goi noo i czekamy aż balsam przyjedzie. Kupiliśmy go w aptece internetowej za 200ml zapłaciliśmy 25zł a w aptekach w okolicy po 59zł. W ulotce którą dostaliśmy od lekarza była próbka tego balsamu i doznałam szoku. Cały czas myślałam, że Julitka ma taką lekko szorstką skóre..ciągle miała tak jakby gęsią skórkę..zresztą tak jak ja. A tu po pierwszym nasmarowaniu po kąpieli skóra idealnie gładka.
Skąd to się wzieło?? Nie mam pojęcia u nas nikt nawet nie ma alergii a to alergia która nie powoduje kataru czy kichania tylko sprawia że skóra nie potrafi utrzymać wody dlatego trzeba specjalnie o nią dbać. Dostaliśmy zalecenie wyleczenia ciała i próbowanie wszystkiego co Julitka jadła do tej pory by zobaczyć co jej nie służy. Z tego co mała jadła do tej pory wykluczyła nam kaszkę malinową, jajka i soki. Może pić jedynie Bobo Fruty i to takie które mają jabłko, banan i np. brzoskwinie, morele lub gruszka. Bardzo długo żadnych cytrusów, czekolady, kakao, nic co jest proszkowane, mleka krowiego i różnych batoników czy chipsów. Jedynie może jeść ciasteczka z bobovity lub nestle..typu ciasteczka ryżowe, miśkopty i wszystkie te przystosowane dla małych dzieci. Zabroniony ma basen zawierający chlor i zanim wyjdzie latem na słoneczko musi być mocno nawilżona i dopiero potem posmarowana kremem z filtrem przeciwsłoneczny. Baseniku też nie możemy mieć latem w ogrodzie bo zaraz po kąpieli musiała by być bardzo dokładnie osuszona i smarowana a które dziecko jest chętne szybko wychodzić z wody i się smarować? Bo długich kompieli stosować też nie może i dodatkiem obowiązkowo musi być Oilatum. Niewiadomo w jakim stanie Julitka będzie mieć skóre kiedy natkniemy się na alergen mam tylko nadzieje, że skończy się na wysuszeniu i zaczerwienieniu tak jak teraz..że nie będzie tak jak mają inne dzieci, że łuszczy im się strasznie cała skóra a maluchy drapią się do krwi narażając się na bardzo groźne bakterie typu gronkowiec złocisty, paciorkowiec.
Troche jesteśmy załamani bo chyba nikt nie chce krzywdy dla swojego malucha..a już się boje co to będzie jak Julitka będzie mogła poczęstować inne dzieci tym co ma a nie będzie mogła poczęstować się bez mojej wiedzy co to jest.
Kosmetyki dla małych atopików też są piekielnie drogie. Mały krem do buzi przeciwsłoneczny powyżej 45zł. Krem do buzi nawilżający też. Podobno na zimę można korzystać z kremu Nivea Baby na każdą pogodę i z tego korzystamy i dzięki Bogu przynajmniej ten ładnie dba o buzie.
A z panią dermatolog musimy się zaprzyjaźnić na całe życie..

czwartek, 9 lutego 2012

Uwielbiam zwierzątka..

Kiedyś Julitka widząc psa zaczynała płakać i nawet kiedy znikł jej z pola widzenia była niespokojna tak jakby czuła, że ciągle jest blisko. Troche mnie to martwiło bo razem z M jesteśmy zakochani w zwierzętach i najchętniej mielibyśmy ich dużo w domu. Przykro mi było więc, że źle na nie reaguje..ale od pewnego czasu kiedy jedziemy do moich rodziców najważniejszy jest pies. Im jest bliżej tym lepiej. Simba szczeka, kicha czy poliże ją po nogach ta wybucha głośnym śmiechem. Tak samo reaguje na psy na ulicy, te w telewizji jak i na całą resztę zwierząt.
Poniżej filmik kiedy piesek bawi się obok.:):)


Aaa i od kilku dni Julitka pięknie mówi mama..i to nie w ciągu mamama tylko raz i tak jakby rozumiała, że to ja bo kiedy babcia zapyta- gdzie jest mama lala patrzy na mnie...poprostu miód na serduszko:D
Aaa tatuś namiętnie i do znudzenia powtarza jej tatata..chyba czuje się pokrzywdzony:):)

czwartek, 2 lutego 2012

Nadopiekuńczość??

Jeszcze troche i Julitka skończy 8 miesięcy czyli już całkiem spora dziewczynka a mi chyba ciągle się wydaje, że jest maleńka. Kiedyś wkurzało mnie gdy ktoś inny opiekował się małą, nawet kiedy zbyt długo trzymali ją na rękach. Ciągle myślałam, że mi minie..noo niestety jeszcze nie mineło. Do tej pory zostawiłam ją tylko raz..tydzień temu na godzinę mojej mamie a sama pojechałam do szkoły. Tam i spowrotem jechałam tak szybko by tylko wrócić jak najszybciej. Kiedy nie widzę jej coś się zemną dzieje..jakby ktoś urwał mi rękę. Być może to przez tą traumę na początku kiedy wylądowałam w szpitalu a ona w domu. Niby jest lepiej bo nie przeszkadza mi kiedy ktoś się z nią bawi ale pewnie dlatego, że gdzieś tam w zasięgu jestem. Do tej pory jednak nikt za mnie nie przebiera jej, nie karmi..uważam, że to jednak są obowiązki rodziców i nie powinno być to przyjemnością kogoś tam..nawet jeśli to dziadkowie. Teściowa co chwile zagaduje, że powinnam ją dać jej na góre ciekawe jakby się zachowywała. Ale ja tego nie rozumię. Po co ma tam iść? Co ma udowadniać i komu? Skoro jestem w domu i nic lepszego prócz opieki nad małą i sprzątaniem nie mam to po co zostawiać mam ją samą? Uważam, że wystarczająco dziadków zna, że jak skończy półtora roku (i pójdę do pracy)to sama będzie chciała spędzać z nimi czas a nie, że dam ją sama od siebie. Teściowa tego nie rozumi a mnie wkurza fakt bo zarówno ona jak i moja mama gdy tylko dorwą Julitkę to najchętniej nie wypuszczałyby ją z rąk. Mogłyby nosić nawet i godzinę a ta jest w niebowzięta..tyle że jak ich nie ma to Julitka znów wyciąga rączki i złość bo ja karze się bawić na podłodze. Wkurzająca jest też ich nadopiekuńczość. Ostatnio Julitka namiętnie z siadania przewraca sie w bok i na brzuszek po czym szaleje bo kombinuje jak tu zmienić pozycję a babcie lecą bo Julitka sobie krzywdę zrobi. Kiedy położy się na plecy i chce usiąść kusze ją by ćwiczyła sama wstawanie a te podnoszą ją uważając że jest jeszcze malutka. Tekst że malutka słysze od początku i do białej gorączki mnie doprowadza. I jak tu zostawić na dłużej?? Odrazu by zauważyła, że przy babciach nic nie musi robić i każde kwilenie oznacza że biegną na łeb na szyje. Ja rozumie że babcie, że to inna miłość ale bez przesady..same miały dzieci i same wiedzą jak podobne zachowania je wkurzały(ich słowa).
Na szczęście M jest po mojej stronie, kiedy ma wolne spędzamy czas we troje i to są najlepsze dla nas chwile bo puki co zgadzamy się we wszystkim i w kwesti babć też. Może jesteśmy strasznie nudni i dziwni ale nie tęskno nam za kinem czy innymi wypadami we dwoje. My wszędzie idziemy we troje..nawet do hipermarketów i choć czasem muszę jej zmieniać pampersy czy wozić stos zabawek to nic i tak jedziemy razem. A teksty babć, że w sklepach pełno zarazków to gdzieś ulatują..bo wszędzie z nami jest wiele osób ją zaczepia a jeszcze nawet nie miała kataru..więc ich gadanie obalone..wszystko zależy od odporności maluchów.
Problem tylko bo do czerwca muszę odrobić miesięczną praktykę i jak ja to zrobie jak mąż robi na różne zmiany..? Chyba osiwieje zanim ją oddam nadopiekuńczym babciom albo to ja przez swoją nadopiekuńczość dostanę do głowy.
Chyba, że po znajomości uda mi się załatwić praktykę bez odbywania jej..wkońcu właściciele restauracji do której chce iść to nasi sąsiedzi:):)