czwartek, 28 czerwca 2012

Dni mijają..

U nas wszystko po staremu. Julitce wychodzi 6 ząbek tak więc długo długo nic a teraz idą jeden za drugim. Jak tylko skończyła roczek to obciełam jej włoski..teraz chodzi bez kucyka bo ostatnimi czasy zrobienie jej go graniczyło z cudem a kiedy wstawała rano i jeszcze nie była uczesana wyglądała o tak 


lub non stop tak..:)

Długie włoski fajna sprawa i wszyscy tak ich żałowali a ja stwierdziłam, że odrosną a puki co ma wygodnie, równiutkie i wyglądają na czyste. Wcześniej kiedy tylko troche się zmoczyły wyglądały na tłuste.. teraz wygląda tak... jak chłopczyk :D:D  



Ogólnie to niewiem co mam myśleć o nauce chodzenia Julitki. Jakieś 2 miesiące temu rwała się do wstawania, taka była odważna żeby robić kroczki..no i pare razy przewróciła się. Bałam się, że to za szybko ze względu na problemy jakie miała za noworodka z biodrami więc sadzałam już na pupie. Teraz Julitka jak rwała się do stania tak jej przeszło. Fakt faktem wstaje wszędzie bez podciągania wystarczy,że się oprze ręką ale to wszystko z jej możliwości. Boi sie zrobić kilka kroków wzdłuż mebli, boi się iść za jedną rączke. Za dwie to aż sama się rwie ale nie ruszy się dopuki nie trzymamy za obie rączki. A najlepsza jest kiedy wstanie np.przy tapczanie a widzi,że nikogo nie ma to nawołuje nas by ktoś ją asekurował. Do tego czasu zgina nóżki jakby chciała usiąść na ziemi ale noo odwaga jej nie pozwala. Bardzo ostrożna jest w stosunku do nauki chodzenia. Boje się, że to przezemnie bo może kiedy była gotowa ja nie pozwoliłam jej trenować i teraz sama się boi. Puki co zaczyna fajnie chodzić przytrzymując się jeździka, zobaczymy jak się to rozwinie.Równowagi nie trzyma bo nawet nie chce się puścić. Właściwie to nie zależy mi by już zaczeła chodzić tylko zastanawiam się jak ją zachęcać do nauki. Powiedzcie mi też jak to było u waszych dzieci z butami. Julitka po domu chodzi w samych skarpetkach z antypoślizgami a na dwór ma papcie materiałowe wysokie do kostki na twardej gumie i z nimi jest problem. Otóż prawa nóżka podczas chodzenia ustawia się palcami do środka i niewiem czy to przez to, że nie jest przyzwyczajona do chodzenia w butach czy co. Boje się, że przez te buciki nauczy się jakiś złych nawyków i dopiero będzie..

Pozdrawiamy:):)



czwartek, 14 czerwca 2012

Jesteśmy..

Nasza tak długa nieobecność była spowodowana zepsutym laptopem. Najpierw wydawało się, że padło gniazdo zasilania, potem że ładowarka..2 tygodnie w naprawie aż wkońcu okazało się, że po kolejnym tygodniu trzeba kupić nowy.
Co u nas..a no jesteśmy po roczku Julitkowym. W kościele była jedyną dziewczynką i 4 chłopców. Praktycznie całą msze przespała a w domu była w raju bo tyle ludzi naraz dawno nie widziała. Z prezentów to dostała pieniądze, gąsienice z Fisher Price'a i kostkę na której są różne zabawki.
Wózek Coneco Camaro, który kiedyś wystawiałam na zdjęciu sprawdza się w 100%. A z umiejętności to troszkę się działo. Julitka chodzi już za jedną roczkę, przy meblach, puszcza się i 2 sekundy stoi, pięknie pokazuje na zdjęciach pieska, autko, mame, tate, babcie. Kiedyś nie pozwalała nikomu obcemu się dotknąć a teraz do wszystkich wyciąga rączki i nikogo się nie boi.
Tak jak wczoraj wszystkie pielęgniarki na chirurgii szczękowej ją wynosiły i pokazały gdzie pracują. A co tam robiłyśmy a no dentystka próbowała wyrwać mi ósemke dolną i niestety zmiażdżyła ją tak, że nic z niej nie pozostało. Przez to chirurg musiał nacinać mi dziąsło i pod narkozą wyczyścić to co zostało. Oczywiście dzięki palantom siedzącym w sejmie narkoza + wyrwanie kosztowało mnie 450złotych. Ale nie jest tak źle pomijając fakt, że wyglądam jak chomik taka spuchnięta i ze szwami, które ciągle w ustach łaskoczą. Kiedy ja po narkozie dochodziłam do siebie M z Julitką byli przy mnie. Julitka jakby wiedziała, że mama chora bo położyłą się grzecznie koło mnie na łóżku i mocno przytuliła..tylko, że trwało to 2 minuty potem poszła do pań pielęgniarek zainteresowana nowym otoczeniem.
Z gorszych rzeczy..przez ten głupi ząb obrona licencjata przenosi mi się na listopad bo dziś i jutro mam egzaminy, na których nie mogę być..ale cóż zrobić..chociaż mam więcej czasu na kończenie jej..
Dzisiaj krótko a za to dużo zdjęć..:):)
 Moja księżniczka..



                                                         Tak wcinam torcika..

                                            Ojjj mama bo mi suknie pognieciesz.. :D


Julitkowy torcik..
Tak kibicuje..:):) 
W piaskownicy

Pozdrawiamy..jak poczuje się lepiej to napewno Was odwiedzę..

czwartek, 3 maja 2012

Nowości..:):)

W poprzedniej notce napisałam jadłospis Julitkowy zapomniałam jednak zaznaczyć, że jest on w wersji tak jakby podstawowej bo tak kazała nam pani dermatolog. Po wprowadzeniu Julitce ryby znów pojawiło się uczulenie pod pampersem. Za tydzień mieliśmy mieć wizytę u lekarza by przepisała małej coś na to jednak do tego czasu za poradą koleżanki podałam Julitce wapno i zamiast smarować maścią na zapobieganie podrażnieniom Alantan Plus zielonym zaczełam smarować ją Alantanem niebieskim, który leczy stany zapalne pod pieluszką. I tak obyło się bez specjalnych maści, Julitce zasmakowało Calcium a rozszerzone menu wróciło tzn. chleb słonecznikowy, masełko, szynka z indyka, parówki cielęce, rybki. Nie wiedziałam co z tego mogło wywołać reakcję alergiczną więc musieliśmy na nowo nowości wprowadzać i znów okazało się, że Julitka reaguje źle na to co spróbuje po raz pierwszy potem jest już ok.
Z nowości co u nas to Julitka zaczeła raczkować bo nie wiedziała jak zbliżyć się do pieska który leżał obok. Dzięki temu mam więcej spokoju bo nie muszę co chwilę przenosić jej a nawet zabawiać bo teraz numerem jeden jest Tosia(nasz królik), za którą cały czas drepta, ucieka przed nią czy karmi siankiem, które wyciąga z klatki. Pięknie woła za nami mama, tata, baba, chał i eee za Tosią.
Piękna pogoda za oknem więc większość dnia spędzamy na dworze..jako, że mieszkamy jakieś 2km od miasteczka gdzie mieszkają moi rodzice praktycznie codzień tam chodzimy na plac zabaw. Julitka uwielbia chuśtawke w parku i w sumie tylko tam. W domu mamy to służy jej do oglądania w niej bajek rano. Leżaczek bujaczek który służył nam od początku sprzedaliśmy bo niestety Julitka się z nim przewróciła. Ostatnimi czasy siedząc w nim nachylała się by nóżki opierać o ziemię i tak podnosząc się przeważyło ją i przewrócili się. Na szczęście skończyło się na płaczu i schowaliśmy go by nie kusić losu. Tatuś Julitki na dworze przygotowuje jej huśtawkę także zobaczymy czy będzie jej się podobać. W parku jest zachwycona bo widzi inne dzieci zobaczymy jak to będzie u siebie na podwórku.
Pamiętacie jak pisałam, że chciałabym żeby podpisano mi praktykę w restauracji po sąsiedzku?? Noo to 15 kwietnia poszłam do nich z takim zamiarem ale niestety zostałam na dłużej. Niewiem czy stety czy nie bo teraz całkiem mi się tam podoba. Chodze codziennie od 13 do 17 i wracam do domu, do Julitki całkiem inna. Dobrze robi mi wyjście do ludzi a i Julitka taka kochana jest jak mnie zobaczy. Zostaje z dziadkami bez problemu mimo, że nie robiłam tego stopniowo..chyba bardzo rozsądne mam dziecko.
Za 1,5 tygodnia kończy mi się praktyka jednak zostaje w tej restauracji. Oni potrzebują kelnerki na większe imprezy, stypy czy gdy ktoś zachoruje a mi przyda się troche gotówki i całkiem nieźle mi idzie chodzenie z tacą. Umówiliśmy się, że dopuki nie znajdę stałej pracy to mogę przychodzić a że zaczynam szukać dopiero od nowego roku to troche zawsze mogę dorobić. Tak więc moja nieobecność tutaj, na waszych blogach spowodowana jest pracą, piękną pogodą, Julitką i wszystkim innym co nie jest ani komputerem ani TV.
W następnej notce będą zdjęcia z Leśnego Parku Niespodzianek z Ustronia gdzie byliśmy 1 maja i inne zdjęcia Julitki. Dziś wybieramy się z nią do Figloraju..

Pozdrawiamy:):)

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Lepsze dni..:):)

Noo i po płaczliwych dniach nie ma ani śladu. Przetrzymanie ją kilku dni tylko z nami pomogło i znów uśmiech nie zchodzi z buźki Julitkowej. Babcie i ciocia też wrzuciły na luz i nie przesiadują u nas całymi dniami, także wszystko jest oki. Problem jednak ostatnio mamy z jedzeniem. Niewiem czy przypadkiem Julitka za mało nie je ale tak wygląda nasz dzienny jadłospis.
6-7 rano 150ml kaszki bez mlecznej z biszkoptami,
10-11 danonek + owoc lub lubiś
15-16 obiadek
20  180ml kaszki na dobranoc + mleko
noo i miśkopty na spacerze czy między posiłkami do przegryzienia.
Ogólnie Julitka zrobiła się taki cwaniak, że chrupków kukurydzianych nie chce kiedy widzi, że w pudełeczku ma miśkopty. Pałeczki kukurydziane wyrzuci choćby wszystkie by tylko dotrzeć do misiów.
A z nowości naukowych to Julitka stoi. Stoi w rowerku jak jeździmy na spacerze, stoi na ławkach, przy nas ale narazie w łóżeczku czy przy meblach się boi. Raz uderzyła się w łóżeczku i zrobiła się ostrożniejsza. Najlepsze jest jednak to, że jak stoi to nie umi stać spokojnie tylko wydaje jej się, że może robić wszystko inne. Tak więc w między czasie stania podniesie nogę by dotknąć buta czy puści się jedną ręką by czegoś dotknąć akurat teraz. Próby Julitkowych akrobacji często kończą się utratą równowagi więc oczy mam wszędzie by w razie czego ją złapać. A już kilka momentów grozy miałyśmy i wiem co mi powiecie..to dopiero początek:):)

To na tyle..zabieram się za pisanie mojego licencjata bo kurde stanął w martwym punkcie dawno temu a czerwiec już tuż tuż a ja dopiero 15stron mam..ehh tylko skąd brać chęci jak myśli uciekają by iść na spacer a nie siedzieć w książkach..

Pozdrawiamy.:):)

sobota, 14 kwietnia 2012

Gorsze dni..

Ostatnio u nas głośno i płaczliwie a wszystko przezemnie. Popełniłam błąd i pozwoliłam by co chwile ktoś z Julitką był. Jak nie jedna babcia to druga, to ciocia. Ogólnie rzadko kiedy Julitka nie miała towarzystwa do zabaw. Bywało, że potrafiła fajnie się zabawić później znów płacz. Myślałam, że może to zależy od dni..bo pogoda brzydka to i marudna..ale teraz zrozumiałam, że to ja do tego doprowadziłam. Julitka nie potrafi sama się ze sobą zabawić, kiedy jestem z nią to zadowolona nie zwraca na mnie uwagi i bawi się sama. Byle ktoś z nią jest. Kiedy widzi że ktoś wchodzi wyciąga odrazu ręce a jak nie jest brana to bawić się już nie chce. Ze złości rzuca wszystkim i płacze tak że potem ciężko ją uspokoić. Zauważyła, że tak można a ja zamiast zrozumieć na czas co się święci zrzucałam winę na brzydką pogodę która i mi nienajlepiej się udzielała.
Wkońcu wybuchłam..pokłóciłam się z teściową, mamą i szwagierką..wszystkich wyrzuciłam. Może kilka dni tylko we 3 sprawi że Julitka zrozumi, że kiedy są goście to ok ale potem zostajemy same czy wracamy do domu i też jest ok. A puki co jest płacz kiedy wracamy od teściowej na dół czy nawet ze spaceru. Co do spacerów to potrafie zrozumieć bo każde dziecko dobrze czuje się na dworze..ale nie mogę pozwolić by mała nie potrafiła zająć się sama sobą nawet na 5minut. Przez nią od rana nie zrobiłam nic bo urwis nie chce być sam a jak słyszy kogoś za drzwiami to aż się trzęsie z radości.
Serducho mi pęka bo kiedy płacze to rzuca się, bije mnie i nie wiem co mam z nią robić. Do tego jestem zła na nią a przecież wiem, że sama do tego doprowadziłam. Niewiem co z nią robić, tłumacze jej choć i tak wiem że jest za malutka by zrozumieć. Postanowiłam ją przetrzymać z nami tylko niewiem czy coś tym zdziałam. Niewiem co mam robić, nawet do łazienki bez niej nie mogę iść a ciągle noszenie 10kg nie jest łatwe. Nikt mi nie potrafi doradzić bo nikt mnie nie rozumi. Teściowa twierdzi, że mieszkamy razem to jesteśmy jedną rodziną i co z tego, że nie chce być sama jak nie daje rady bo mogę ją przyprowadzić albo zawołać i pobawi się z Julitką. Tylko jak będzie potem? Co jeśli pojawią się inne małe dzieci? Nagle Julitka zejdzie na drugi tor bo jest duża to może być samodzielna..tylko, że za 2,3 lata może być za późno na zaczynanie nauki bawienia się samemu i samodzielności. Moja mama zaś twierdzi, że nas jej rozpieścili i przeżyła. I jestem w głębokiej dupie bo nagle to ja jestem najgorsza i nie znam się na wychowywaniu. Najchętniej wyniosłabym się z tąd, zamkneła drzwi na klucz i nie widziała nikogo. Kiedy jeszcze M jest to żadna nie przychodzi ale, że pracuje na same nocki pół dnia jestem z Julą sama noo i odrazu schadzka. Nie chce się też co chwile kłócić z teściową bo jednak mieszkamy  razem i nie lubie niezgody ale czasami mam chęć pozabijać je.
Wiem, że bardzo mało u Was bywam i przepraszam ale poprostu nie mam kiedy. Każdą wolną chwile spędzam na sprzątaniu, gotowaniu. Od jakiegoś czasu Julitka chodzi spać o 21 tak więc mimo, że M pomaga mi to wieczorem ledwo żyje i mam wrażenie że śpię zanim ułoże się wygodnie w łóżku. Czuje, że jestem osłabiona i zmęczona w ciągu miesiąca męczenia się z humorami mojej córki schudłam 4kg także ważę już 47kg wiec jeśli ktoś ma do zrzucenia zbędne kilogramy to chętnie wymienie się pociechami :):)

Jeszcze jutro zjazd na uczelni..potem jeszcze tylko 3 razy i koniec..więc i w szkole odpocząć nie idzie..
Pozdrawiam

niedziela, 8 kwietnia 2012

Wesołych..

Gdy nadejdą święta, 
Niech nadzieja i radość
zastukają do Waszych drzwi
a Wielkanoc przyniesie 
pomyślność, szczęście
i piękny uśmiech Waszych Maluchów
życzy Tynka z Julitką

czwartek, 5 kwietnia 2012

Julitka stoi..

Od kilku dni większość dnia spędzam z Julitką piętro wyżej u jej babci. Teściowa po wyjściu ze szpitala musi leżeć także mała jest w raju. Kładzie się do babci i kula w każdą możliwą stronę, przybiera pozycję do raczkowania i podpiera się głową by zrobić krok w tył. Przy okazji wspina się na mnie i na babcie potem trzyma mocno za szyję i stoi. Zobaczymy czy za kilka dni zapomni o tym czy już na poważnie zacznie ćwiczenia wstawania. Ostatnio zauważyłam, że Julitka zrobiła się bardzo ostrożna. Kiedy siedzi na podłodze przemieszcza się na pupie i tak jakby uważała na każdy ruch  by się nie przewrócić. Kiedy przemieści się pod meble kombinuje tylko przy uchwytach. W kojcu zaś szaleje tak samo jak na łózku jakby wiedziała, że i tu i tu nic jej nie grozi. Wogule wydaje mi się, że zrobiła się taka rozumna. Kiedy pytam idziemy do babci to aż cała się cieszy. To samo jak mówię, że tatuś idzie to patrzy na drzwi. Jak pytam gdzie piesek patrzy za okno. Kiedy mówię idziemy do sypialni poszukać kurki to wie, że idziemy do okna bo tam je widać. Kiedy chce jeść to śmiesznie cmoka. Dużo jest sytuacji kiedy to bez problemu się dogadujemy..a czasem przykro mi, że tak wiele rozumi, tak szybko rośnie. Nie zdążyłam się czymś nacieszyć a tu znów coś nowego..nowy etap rozwoju co sprawia że coraz mniej w niej bezbronnego malucha.
Coraz bliżej święta. Miałam nadzieje, że wybiorę się w sobotę z Julitką wózkiem i będzie miała osobny koszyczek ale patrząc za okno marne szanse na spacer. M jak zwykle musi iść w sobotę do pracy i to do 16 także pozostaje mi tylko jechać autem z M siostrą. Ostatnio jakoś nie potrafimy się z nią dogadać..ale cóż zrobić 32letnia stara panna ma prawo do bycia zgorzkniąłą babą. W takich sytuacjach dobrze, że mam chustę to Julitke w niej będę trzymać i nie będzie ciążyć mi te 10kg no i w rękach swobodnie mogę trzymać koszyczek. Święta oczywiście rodzinnie pierwsze święto u M rodziców, drugie do moich noo i we wtorek napewno uznam, że zbyt szybko przeleciały.

A i wybraliśmy spacerówkę..
Coneco Camaro czerwony

Pozdrawiam:):)

środa, 28 marca 2012

Co u nas..:):)

Kurde ostatnio i ja nie mam czasu na zaglądanie na bloga. Czytam was na bierząco z telefonu jednak nie zawsze umie wystawić komentarz, niby daje na publikuj a go nie widać i potem się wkurzam i wyłączam blogi. Wczoraj przyszedł do Julitki pan katar po raz pierwszy od urodzenia. Wkurzała się strasznie na widok sopelka i wody morskiej. Straszny był płacz..o nocy nie wspomne bo jak tu oddychać przez buzie jak zawsze oddychało się przez noc. Po całym dniu noszenia na rękach wieczorem ze zmęczenia miałam 38.5 gorączki ale dziś już lepiej..chyba oswoiła się z katarem i czyszczenie noska znów przebiega względnie dobrze.
Z nowości co u Julitki to pięknie już bije brawo, zaczeła wołać tata i baba i podnosi rączki by pokazać jaka jest duża. Powoli zaczyna rozumieć po co są uchwyty w kojcu i dziś podniosła się na kolanka i kombinowała z jedną nogą jak ją ułożyć by wstać. Na naszych kolanach podnosi się dość pewnie tak samo jak w sztywnych bucikach.
W weekend zaklepaliśmy sobie już domek w Pobierowie. Jedziemy z moimi rodzicami, bratem i psem. Mamy domek 6osobowy, murowany 150metrów od morza. Pewnie ktoś by powiedział, że najlepiej sami ale uznaliśmy, że dzięki temu wyśpimy się a Julitka pójdzie z dziadkami rano na spacerek czy wieczorem zostanie z wujem i pieskiem a my pójdziemy pobawić się. Wyjeżdżamy 30 lipca na 13dni..oby tylko pogoda była w miare. Zastanawiamy się nad kupnem spacerówki dla Julitki tylko jakieś te oglądane na allegro nie są fajnie..musimy się porozględać po sklepach może na żywo będą lepsze. Ze spacerówki z wózka wielofununkcyjnego jestem bardzo zadowolona ale zajmuje dużo miejsca i nad morze poprostu mogliśmy się nie spakować w dwa samochody.
Odkąd przestawiono czas wysypiamy się. Julitka idzie spać ok 20 wstaje o 6.30-7.00 także jestem w niebie.
To tyle..wieczorem zaglądne co tam u Was :):)

poniedziałek, 19 marca 2012

Kilka zdjęć..

Poniżej zdjęcia Julitkowe i moje tyle,że słabo na nim widać kolor..troche ciemne ale przy okazji może uda mi się zrobić jakieś lepsze..tyle,że ja nie cierpie robić sobie zdjęć:):) Na żywo są jaśniejsze..

Tak śpiewam głośno..

A tak wygląda Szopenek po zabawie w łóżku..:)

Taka jestem duża..:)


czwartek, 15 marca 2012

9 miesięcy..

Ale czas leci. Julitka wczoraj skończyła 9miesięcy niby dużo a wydaje mi się jakby była z nami tak krótko. Z nowości co potrafi to bić brawo, coraz ładniej składa sylaby i pokazuje paluszkiem gdzie mama, tata, Tosia(nasz królik), i piesek. Kiedy nasz pies zaszczeka odrazu patrzy w okno i domaga się by ją podnieść albo jak tylko pojedziemy do moich rodziców pierwsze to rozgląda się na pieskiem i tylko on się liczy. W książeczkach wskazuje paluszkiem np. kaczuszkę kiedy i ja trzymam obok palec noo i robi nam tyty. Ogólnie ostatnio ciągle używa jednego palca. Najpierw wsadzi go do miseczki z kaszką a potem wkłada do buzi więc i bawiąc się dotyka kocyka i potem paluszek ląduje w buzi. Kochana jest. Kilka dni temu Julitka zauważyła do czego służą nogi..tak więc próbuje się wspinać po nas, po poduszkach, w kojcu także trzymając się za uchwyty. Kiedy postawimy ją na nogi stoi sztywno i wygląda jakby wytrzymała dłuższą chwile ale nie stawiamy jej puki sama nie będzie gotowa. Jednak często trzymając ją na kolanach odpycha i podnosi się.
Co do kojca to siedzi w nim zadowolona..co ciekawe nawet nie wymaga naszej obecności jak to było na podłodze. Bawi się sama z pół godziny a potem już ją wyciągamy i bawimy się razem. Kojec nie służy nam do tego by siedziała tam całymi dniami a by mogła spokojnie się pobawić kiedy chcemy z M coś porobić. A że tatuś ma od poniedziałku 2tygodnie tacierzyńskiego więc korzystamy ile się da. Odwiedzamy znajomych, ja się wysypiam w nocy i piszę pracę licencjacką żeby później kiedy zrobi się cieplej mieć większość z głowy.
Poszliśmy ostatnio na zakupy Julitkowe i kupiliśmy pierwsze buciki i pierwsza wpadka z mojej strony. Tak zauroczyłam się nimi w smyku że źle popatrzyłam na cene i zamiast 30 złotych zapłaciliśmy za nie 80(30euro było)..ale cóż zrobić..zorientowałam się dopiero przy kasie i nie chciałam ich już oddać. Do tego kurtka i czapka, spódniczka i w portfelu znacznie lżej..ale cóż zrobić uwielbiam Julitkę stroić..
Poniżej zdjęcia..a niedługo nowe zdjęcia Julitki i moje jasno rude włosy do których próbuje się przyzwyczaić:):)




środa, 29 lutego 2012

Kojec

Julitki od pewnego czasu nie można zostawić ani na minute samej. Nawet bawiąc się z nią na podłodze mimo, że jest obłożna dookoła poduszkami jakimś cudem uderzy się główką i płacz. Ostatnio potrafi oprzeć się rączkami o poduszkę i nogi układa w bok by spróbować pupe podnieść, a że rączki słabe to przewraca się albo siedząc obraca się na brzuch i to z taką prędkością że spowrotem kulnie się na plecy i od nowa siada i znów na brzuch i plecy. Przy okazji posunie poduszke i ani niewiadomo kiedy a już leży na panelach. Ze względu na Atopowe zrezygnowaliśmy z dywanu także upadek na panele mogłby być groźny dlatego zdecydowaliśmy się na kupno kojca dla dzieci. Narazie chcemy pożyczyć od znajomych by sprawdzić czy będzie chciała w nim siedzieć a potem jeśli go zaakceptuje zamówimy. Tylko boje się, że nie będzie chciała sama w nim być. Dopiero teraz widzę błąd nas wszystkich, że od początku ciągle ktoś przy niej jest. Jak ja coś robie w kuchni to babcie siedzą z nią na ziemi, albo mąż czy ciocia. Tylu wokół jest ludzi do zabawy, że praktycznie ani na moment nie zostaje sama więc boje się, że nie zechce tam się bawić. Właściwie to Julitka sama się bawi, gada do zabawek a na to kto siedzi obok nie zwraca uwagi ale byle, że ktoś jest dlatego doszło do tego, że kawe z M pijemy siedząc z nią na podłodze. Teoretycznie to nam nie przeszkadza ale ten kojec to chyba jedyna rzecz w której będzie mogła kulać i przewracać się bezpiecznie..także trzymajcie kciuki, żeby rozpieszczonej Julitce nasz pomysł się spodobał:):)

środa, 22 lutego 2012

Nowości i zdjęcia:):)

U nas ostatnio zawiało chorobami..M był tydzień na urlopie i jak zwykle przeziębiony, później złapało Julitkę.Kaszel miała przerażający ale nic poza tym. Dopadło ją w sobotę popołudniu także syropek prawoźlazowy, witaminka C i smarowanie pulmexem poszło w ruch. Mała dzielnie piła z łyżeczki syropek..bałam się, że to zapalenie oskrzeli bo wyglądało to jakby szczekała a w poniedziałek u lekarza dowiedzieliśmy się, że Luluś zdrowy a ten kaszel to przez zmianę temperatury w domu i na dworze. Sama nie potrafiła powiedzieć z czego to dokładnie w każdym razie to bez znaczenia ważne, że zdrowa a dziś kaszlu prawie nie ma.
Z nowości co mój maluch potrafi to kręci się wokół własnej osi na kocyku i ogólnie przemieszcza na pupie by sięgnąć zabawek. Przybiera postawę do raczkowania na jakąś minutę i kiedy chce zwrócić na siebie uwagę kręci głową jakby mówiła niee. Sieda bez naszej pomocy także robi się już powoli samodzielny maluch, uwielbia wspinać się po nas i próbuje się z nami całować.. tyle, że czasem to wygląda jakby chciała gryść
Ostatnio dostała od swojego chrzestnego rowerek noo i jeździmy po domu w formie treningu przed sezonem wiosennym. Ogólnie to jest nim zachwycona, jadąc gaworzy sama do siebie zaczepia meble i co ciekawe próbuje szeptać. Nie chce się sama trzymać także narazie przywiązana jest do siedzenia ale i na to przyjdzie czas:)
Co do poprzedniej notki o atopowym. To już raczej mam pewność bo M kupił Lali syropek truskawkowy. Pomyślałam, że tak niewielka ilość truskawki nie zaszkodzi jej a tu już po godzinie plamy na rączkach i nodze w tym samym miejscu co miała poprzednio a które wyleczyliśmy po 3dniach. W ruch znowu poszła maść i już prawie nie ma śladu a balsam z Lipikar jest poprostu super..nawet po kilku godzinach skóra w dotyku jest jakby świeżo po nałożeniu balsamu.
Poniżej zdjęcia z sesji 8miesiecznej:)

czwartek, 16 lutego 2012

Atopowe zapalenie skóry..

Jakiś miesiąc temu Julitce na udzie zrobiła się czerwona plama wyraźnie zapalona. Poszliśmy z tym do pediatry dał antybiotyk by smarować. W razie gdyby nie pomagało zaleciła robienie fioletem tak więc bardzo dużo ubranek pobrudziliśmy bo oczywiście ani antybiotyk ani fiolet nie pomogły.. jednak myślałam, że lekarka ma racje, że to otarcie przez ubranko. W duchu miałam żal do siebie, że to przez moje zaniedbanie..poszłam więc do aptetki i kupiłam 3 inne kremy bez recepty typowe dla otarć i odparzeń dla niemowląt...co też nic nie dało. W poniedziałek wkońcu poszliśmy do dermatologa bo na zgięciach łokcji zrobiły jej się blade przesuszone plamy..pierwsza myśl znowu o coś nie zadbałam ale pani doktor patrząc na ciałko małej odrazu dała diagnozę..AZS. Zapisała antybiotyk kazała wykluczyć oliwkę Nivea Baby a stosować balsam z Lipikaru. Po pierwszej dawce antybiotyku plamy na rękach znikneły..na nodze ładnie się goi noo i czekamy aż balsam przyjedzie. Kupiliśmy go w aptece internetowej za 200ml zapłaciliśmy 25zł a w aptekach w okolicy po 59zł. W ulotce którą dostaliśmy od lekarza była próbka tego balsamu i doznałam szoku. Cały czas myślałam, że Julitka ma taką lekko szorstką skóre..ciągle miała tak jakby gęsią skórkę..zresztą tak jak ja. A tu po pierwszym nasmarowaniu po kąpieli skóra idealnie gładka.
Skąd to się wzieło?? Nie mam pojęcia u nas nikt nawet nie ma alergii a to alergia która nie powoduje kataru czy kichania tylko sprawia że skóra nie potrafi utrzymać wody dlatego trzeba specjalnie o nią dbać. Dostaliśmy zalecenie wyleczenia ciała i próbowanie wszystkiego co Julitka jadła do tej pory by zobaczyć co jej nie służy. Z tego co mała jadła do tej pory wykluczyła nam kaszkę malinową, jajka i soki. Może pić jedynie Bobo Fruty i to takie które mają jabłko, banan i np. brzoskwinie, morele lub gruszka. Bardzo długo żadnych cytrusów, czekolady, kakao, nic co jest proszkowane, mleka krowiego i różnych batoników czy chipsów. Jedynie może jeść ciasteczka z bobovity lub nestle..typu ciasteczka ryżowe, miśkopty i wszystkie te przystosowane dla małych dzieci. Zabroniony ma basen zawierający chlor i zanim wyjdzie latem na słoneczko musi być mocno nawilżona i dopiero potem posmarowana kremem z filtrem przeciwsłoneczny. Baseniku też nie możemy mieć latem w ogrodzie bo zaraz po kąpieli musiała by być bardzo dokładnie osuszona i smarowana a które dziecko jest chętne szybko wychodzić z wody i się smarować? Bo długich kompieli stosować też nie może i dodatkiem obowiązkowo musi być Oilatum. Niewiadomo w jakim stanie Julitka będzie mieć skóre kiedy natkniemy się na alergen mam tylko nadzieje, że skończy się na wysuszeniu i zaczerwienieniu tak jak teraz..że nie będzie tak jak mają inne dzieci, że łuszczy im się strasznie cała skóra a maluchy drapią się do krwi narażając się na bardzo groźne bakterie typu gronkowiec złocisty, paciorkowiec.
Troche jesteśmy załamani bo chyba nikt nie chce krzywdy dla swojego malucha..a już się boje co to będzie jak Julitka będzie mogła poczęstować inne dzieci tym co ma a nie będzie mogła poczęstować się bez mojej wiedzy co to jest.
Kosmetyki dla małych atopików też są piekielnie drogie. Mały krem do buzi przeciwsłoneczny powyżej 45zł. Krem do buzi nawilżający też. Podobno na zimę można korzystać z kremu Nivea Baby na każdą pogodę i z tego korzystamy i dzięki Bogu przynajmniej ten ładnie dba o buzie.
A z panią dermatolog musimy się zaprzyjaźnić na całe życie..

czwartek, 9 lutego 2012

Uwielbiam zwierzątka..

Kiedyś Julitka widząc psa zaczynała płakać i nawet kiedy znikł jej z pola widzenia była niespokojna tak jakby czuła, że ciągle jest blisko. Troche mnie to martwiło bo razem z M jesteśmy zakochani w zwierzętach i najchętniej mielibyśmy ich dużo w domu. Przykro mi było więc, że źle na nie reaguje..ale od pewnego czasu kiedy jedziemy do moich rodziców najważniejszy jest pies. Im jest bliżej tym lepiej. Simba szczeka, kicha czy poliże ją po nogach ta wybucha głośnym śmiechem. Tak samo reaguje na psy na ulicy, te w telewizji jak i na całą resztę zwierząt.
Poniżej filmik kiedy piesek bawi się obok.:):)


Aaa i od kilku dni Julitka pięknie mówi mama..i to nie w ciągu mamama tylko raz i tak jakby rozumiała, że to ja bo kiedy babcia zapyta- gdzie jest mama lala patrzy na mnie...poprostu miód na serduszko:D
Aaa tatuś namiętnie i do znudzenia powtarza jej tatata..chyba czuje się pokrzywdzony:):)

czwartek, 2 lutego 2012

Nadopiekuńczość??

Jeszcze troche i Julitka skończy 8 miesięcy czyli już całkiem spora dziewczynka a mi chyba ciągle się wydaje, że jest maleńka. Kiedyś wkurzało mnie gdy ktoś inny opiekował się małą, nawet kiedy zbyt długo trzymali ją na rękach. Ciągle myślałam, że mi minie..noo niestety jeszcze nie mineło. Do tej pory zostawiłam ją tylko raz..tydzień temu na godzinę mojej mamie a sama pojechałam do szkoły. Tam i spowrotem jechałam tak szybko by tylko wrócić jak najszybciej. Kiedy nie widzę jej coś się zemną dzieje..jakby ktoś urwał mi rękę. Być może to przez tą traumę na początku kiedy wylądowałam w szpitalu a ona w domu. Niby jest lepiej bo nie przeszkadza mi kiedy ktoś się z nią bawi ale pewnie dlatego, że gdzieś tam w zasięgu jestem. Do tej pory jednak nikt za mnie nie przebiera jej, nie karmi..uważam, że to jednak są obowiązki rodziców i nie powinno być to przyjemnością kogoś tam..nawet jeśli to dziadkowie. Teściowa co chwile zagaduje, że powinnam ją dać jej na góre ciekawe jakby się zachowywała. Ale ja tego nie rozumię. Po co ma tam iść? Co ma udowadniać i komu? Skoro jestem w domu i nic lepszego prócz opieki nad małą i sprzątaniem nie mam to po co zostawiać mam ją samą? Uważam, że wystarczająco dziadków zna, że jak skończy półtora roku (i pójdę do pracy)to sama będzie chciała spędzać z nimi czas a nie, że dam ją sama od siebie. Teściowa tego nie rozumi a mnie wkurza fakt bo zarówno ona jak i moja mama gdy tylko dorwą Julitkę to najchętniej nie wypuszczałyby ją z rąk. Mogłyby nosić nawet i godzinę a ta jest w niebowzięta..tyle że jak ich nie ma to Julitka znów wyciąga rączki i złość bo ja karze się bawić na podłodze. Wkurzająca jest też ich nadopiekuńczość. Ostatnio Julitka namiętnie z siadania przewraca sie w bok i na brzuszek po czym szaleje bo kombinuje jak tu zmienić pozycję a babcie lecą bo Julitka sobie krzywdę zrobi. Kiedy położy się na plecy i chce usiąść kusze ją by ćwiczyła sama wstawanie a te podnoszą ją uważając że jest jeszcze malutka. Tekst że malutka słysze od początku i do białej gorączki mnie doprowadza. I jak tu zostawić na dłużej?? Odrazu by zauważyła, że przy babciach nic nie musi robić i każde kwilenie oznacza że biegną na łeb na szyje. Ja rozumie że babcie, że to inna miłość ale bez przesady..same miały dzieci i same wiedzą jak podobne zachowania je wkurzały(ich słowa).
Na szczęście M jest po mojej stronie, kiedy ma wolne spędzamy czas we troje i to są najlepsze dla nas chwile bo puki co zgadzamy się we wszystkim i w kwesti babć też. Może jesteśmy strasznie nudni i dziwni ale nie tęskno nam za kinem czy innymi wypadami we dwoje. My wszędzie idziemy we troje..nawet do hipermarketów i choć czasem muszę jej zmieniać pampersy czy wozić stos zabawek to nic i tak jedziemy razem. A teksty babć, że w sklepach pełno zarazków to gdzieś ulatują..bo wszędzie z nami jest wiele osób ją zaczepia a jeszcze nawet nie miała kataru..więc ich gadanie obalone..wszystko zależy od odporności maluchów.
Problem tylko bo do czerwca muszę odrobić miesięczną praktykę i jak ja to zrobie jak mąż robi na różne zmiany..? Chyba osiwieje zanim ją oddam nadopiekuńczym babciom albo to ja przez swoją nadopiekuńczość dostanę do głowy.
Chyba, że po znajomości uda mi się załatwić praktykę bez odbywania jej..wkońcu właściciele restauracji do której chce iść to nasi sąsiedzi:):)

wtorek, 24 stycznia 2012

o charakterku + zdjecia

Ostatnio byliśmy u kuzyna mojego M co ma córeczkę 4dni młodszą od naszej i jak spojrzałam na nie to ogień i woda. Nasza szalona odrazu zaczeła się bawić Judysi zabawkami, wyciągała rączki do cioci by ją brała na ręce i dyskutowała cały czas. Czuła się jak u siebie w domu tylko zafascynowana nowymi zabawkami. Judysia zaś przez połowę wieczoru wpartywała się w naszą i ani drgnęła. Była bardzo spokojna, nie domagała się niczego a Julitka kiedy nie zwracaliśmy na nią uwagi wtrącała nam się w zdanie. Mały diabełek mi rośnie i widzę to za każdym razem kiedy mam porównanie z innymi maluchami.
Najlepsza jest jednak na zakupach..kiedy mąż ją niesie na rękach przodem do świata wszystkich zaczepia głośnym yyy lub eee. Pare dni temu była razem zemną na uczelni po wpisy i tak zaczeła zagadywać mojego wykładowcę, że wpisanie jednej oceny zajeło mu prawie 10 minut. Cieszę się, że jest taka żywa i odważna do ludzi tylko co ja zrobię jak ona zacznie chodzić..chyba będzie problem z upilnowaniem jej.. w każdym razie cieszę się bo ciągle próbuje mnie zaskakiwać i mimo, że nie chce mówić mama tylko woli wołać yyy to i tak ją uwielbiam :)
Zaczynam przekonywać małą do kręcenia się z plecków na brzuch..kiedy zachęcam ją to udaje się ale góra ze 2 razy potem już jest bunt. Czasem podczas zabawy na kocu obraca się ale z siedzenia na pupie. Wyciągnie rączki w bok i cup na brzuszek a potem ooo i kuka do mnie do kuchni czy ją widzę. :)
Kiedy i czy wogule zaczełyście podawać danonki maluchom. Bo mi ostatnio lekarka powiedziała czy już jej dawać. Myślałam, że zacznę koło roczku ale ta uznała, że są bez sztucznych barwników i bez konserwantów więc dlaczego nie a mają wit D i wapń więc ona zaleca. Noo i jesteśmy już za pierwszym razem i muszę przyznać, że jeden malutki to dla niej za mało ale noo dopijamy herbatką lub soczkiem i zadowolona. W dalszym ciągu pięknie je i bez znaczenia czy to słoiczek kupny czy mój obiadek noo i waży już 8, 5kg :)

Poniżej kilka fotek z ostatnich dni..:)


Pozdrawiamy:):)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

7 miesięcy i różności..

Julitka w piątek 13go skończyła 7 miesięcy ale nie był to dzień w którym świętowaliśmy. Tego dnia jechaliśmy 250km na pogrzeb mojego wujka..a jak to bywa na takich imprezach nic nie może poprawić humorów jednak na stypie Julitka sprawiła, że wszyscy zaczeli się śmiać. Mała wybuchneła tak głośnym śmiechem a ja nawet niewiem czemu. Zresztą Julitka tak ma..wystarczy, że tata na nią spojrzy. Popołudniu wracaliśmy do domu i to była chyba najgorsza droga w moim życiu. Szybko zrobiło się ciemno i ta śnieżyca..praktycznie całą drogę. Dobrze, że tuż przed wyjazdem przyszedł Julitkowy fotelik do samochodu to przespała całą drogę i chociaż ona była spokojna.
Z nowości co potrafi..to gada ciągle i mruczy. Nie chce już wymawiać nic co przypomina mama i tata tylko woła głośnym yyy lub eee.  Potrafi podeprzeć się na rączce i  usiąść, reaguje na imie. W dalszym ciągu pięknie je i przesypia całe noce, już nie budzi się w nocy na mleczko. Także wysypiamy się:):) Ząbki już widoczne dobrze, że w dalszym ciągu nie dokuczają jej. Pięknie próbuje się z nami dzielić gryzaczkami. Kiedy bawimy się na kocu weźmie zabawkę do buzi później daje mi bym spróbowała a potem dzieli jeszcze Kłapouszka i Szczeniaczka. Noo kochana jest..szczególnie jak naciąga się by wzieli a one ani drgną.
Dalej ćwiczymy by zaczeła się przekręcać z plecków na brzuch ale opornie nam idzie. Kiedy położe ją i próbuje skusić czymś to obróci się na bok i tak odchyla główkę by zobaczyć a jak już nie widzi to zamiast obrócić się na brzuch kula się i obraca na drugi bok..taki cwaniak.
Kontrola u okulisty uspokoiła nas. Mamy kontrolę za pół roku by zobaczyć czy niewielka wada jaką ma zniknie czy potrzebne będą jakieś ćwiczenia. Następnym razem jednak napisze dokładniej o problemie z oczkami i opiniach lekarzy.
Jutro mamy szczepienie także następnym razem napisze ile Julitka waży itd..ale niezły już jest z niej klocek.
Kiedy Julitka się urodziła kilka dni później urodził się wnuk znajomym moich rodziców. Mój ojciec i dziadek tego chłopca pracują razem także wymieniają się co chwilę co dzieci potrafią czego nie. I tak ostatnio ojciec do mnie dzwoni i pyta czemu nie kupie małej chodzika bo Wiktorek chodzi w nim po całym domu i A ma spokój. No to ja mu na to że w życiu dziecka w niego nie wsadzę bo nic na siłę. Jeśli będzie miała wstać wstanie sama na nogi i nie ważne kiedy to będzie. Umi siedzieć..niech siedzi. A mi nie przeszkadza, że czasem zamiast sprzątać muszę dwie godziny siedzieć Julitką i patrzyć jak się bawi..bo czasem sama nie chce być. Nie będę sobie nic ułatwiać kosztem jej..a potem dzieci mają wady postawy i krzywe nogi. Być może chodzik jest dobry na chwile i nie mam nic przeciwko do ich zwolenników ale ja osobiście dziecka w niego nie wsadzę..a ta zawodolona bo ona sprząta wszystko kolejno a ten za nią idzie. Już wole by dziecko za mną raczkowało. Noo i najśmieszniejsze jest to, że według tych ludzi jestem dziwna, że kupuje dziecku wszystko a tak sobie nie chcę ułatwić życia bo przecież jakby było coś z nimi nie tak to by wogule nie produkowano chodzików a w sklepach taki wybór..tylko co sprzedawców interesuje czy to szkodzi czy nie. Wy też macie wokół siebie ludzi którzy starają się pokazać, że ich dziecko jest naj i wszystko co robią jest najlepsze i najmądrzejsze..??

Niektóre z was nie umiały się doczekać śniegu a ja go nienawidzę..a tu jeszcze ciągle sypie. W tym roku nie kupowaliśmy Julitce sanek ale niewiem jak na drugi rok wytrzymam wychodzenie z nią na nie..wrrr już mi zimno na samą myśl..
Pozdrawiam

aaa i jutro wieczorem oddaje promotorowi pierwszy rozdział pracy licencjackiej... 3majcie kciuki by do niczego się nie doczepił..bo on perfekcjonista a mi tam do tego daleko..heh :):)

niedziela, 8 stycznia 2012

Ohh Ahhh + dopisek

Uwaga chwale się!! :D:D:D
Dziś rano w trakcie zabawy coś mi migneło i patrzę do buźki a tam pierwsza lewa jedyneczka. Narazie maleńki ale już się przebił..ale niespodzianka poprostu nie umiałam uwierzyć tymbardziej, że wogule Julitka nie marudzi więc nic nie podejrzewaliśmy.
Żeby tylko tak już zostało i pięknie przechodziła wychodzenie kolejnych ząbków..przynajmniej wiekszości.
Z innych rzeczy jestem strasznie dumna z mojej córeczki. Jak już pisałam mamy kropić oczka 2xdziennie do środy i bałam się jak to będzie. A Julitka..przechodzi to super. Żadnego uczulenia, żadnego marudzenia baa kropie jej oczka kiedy leży w łóżeczku i na mnie patrzy i co ważne nie płacze. Próbuje trzeć oczka ale nie pozwalam jej a za chwile zapomina i bawi się dalej..

Poprostu mój mały aniołek! Ależ jestem dumna z mojego dziecka..:D:D

Aaa i na uczelni same sukcesy..4 zaliczenia z oceną 4,5.. niezła mobilizacja na początek sesji. :D:D
Poprostu weekend do tej pory udany 110% oby tylko tak dalej.

Uciekam bo Julitka wstaje wiec idziemy gotować obiadek tatusiowi..
Pozdrawiamy :):)

Dopisek 08.01

Okazało się,  że oprócz lewej dolnej jedyneczki mamy drugą dolną i lewą dwójkę..tylko nie za bardzo pozwala spoglądać sobie w buźke:):)

czwartek, 5 stycznia 2012

Wizyta u okulisty i rozmowna Julitka..:)

Już pare dni temu chciałam Wam napisać o załamaniu jakie przeszliśmy ale noo nie było kiedy. Także dziś najpierw o załamaniu a później już o dobrych rzeczach.
W tamtym tygodniu zadzwoniłam do poleconej okulistki by zobaczyła Julitkowe oczka noo i umówiła nas na drugi dzień. Na miejscu babcia około 80lat, gabinet starodawny, ciemny i troche zniszczony. Jak tylko lekarka na małą spojrzała był taki płacz że nic nie mogło małej uspokoić. Ani herbatka, ani ulubiony Kłapouszek..poprostu masakra. Julitka z płaczu 20 minutowego była niemal sina a babsztyl żeby zrozumieć, że dziecku coś nie pasuje to stwierdziła, że dawno tak "oryczałego dziecka nie widziała" i zdziwiła się czemu nie daje jej nic na uspokojenie. Noo myślałam, że ją kopne. Powiedziałam, że pochodzę z nią chwile by się uspokoiła to mnie opiepszyła, że nie będzie za nami latać i mamy siadać..poprostu zgroza. Wkońcu na siłe poświeciła jej w oczka i uznałam że to nie ma sensu..podrapała ją pazurami na powiekach;/. Ta zaś po chwili postawiła diagnozę praktycznie bez badania. Duże prawdopodobieństwo zeza porażennego, że dziecko wogule nie reaguje na światło i nie obwodzi oczkami. Tłumaczyłam, że się myli ale uznała, że ona tu jest lekarzem. Tylko co ona wie jak od wejścia dziecko płakało i wiadomo że w takim stanie nigdy nie zareaguje na nic. Za wizyte oczywiście zgarneła 100zł i kazała przyjść za tydzień. Ja jednak odpuściłam sobie. Nie potrafię zrozumieć jak możne się tak zachowywać lekarz który zgarnia za wizytę pieniądze?? Nazdałabym jej i to tak do słuchu ale noo opanowałam się bo babszyl 4razy starszy odemnie. W domu zaczełam szukać innego lekarza i wczoraj byliśmy u niego..tym razem u młodego faceta. Przed gabinetem oboje z M byliśmy przestraszeni ale Julitka pięknie zareagowała na niego. Zaczeła się wstydzić, była zachwycona zabawkami jakie miał i pięknie reagowała na jego ćwiczenia. Na koniec pozwoliła mu się nawet wziąść na ręce. Uspokoił nas, że ma jak wiele dzieci lekkiego zeza pozornego, którego nie leczy się bo to przez te mięsko co każdy z nas ma w kąciku oka a u dzieci przez nosek go nie widać. W środę idziemy jeszcze raz do niego po kilkudniowym kropieniu oczek by sprawdził czy nie ma żadnej wady ale był zadowolony i stwierdził, że nic groźnego się z oczkami nie dzieje. Za taką wizytę i przyjemnego lekarza mogę zapłacić każde pieniądze i za spokój jaki we mnie zasiał.
Z innych wieści Julitka zaczeła mówić po swojemu..najczęściej pada nana i dada.. także może niedługo doczekam się tego magicznego słówka mama:D
Z innych wieści..ostatnio się wysypiamy Julitka idzie spać o 19 wstaje o 6.30 także nie jest źle tylko czasu brak mi na nauke.
Noo i zaczeła na mnie krzyczeć..a najśmieszniejsza jest kiedy groźnym tonem powiem jej - Julitko i pogrożę palcem a ona zaciśnie piąstki i piszczy na mnie..łobuz mały..poprostu wymiękam przy niej:)
Ponieżej filmiki jak rozmawia do nas i jak piszczy ale to w tej łagodniejszej wersji:):)


Pozdrawiamy:):)