niedziela, 20 listopada 2011

Charakter dziecka..

Julitka ma dopiero 5 miesięcy ale już wyostrzyła sobie charakterek. Czasem wydaje mi się, że jest mądrzejsza niż ja bo np. sama od siebie postanowiła zasypiać wieczorami w łóżeczku, sama od siebie odrzuciła lekarstwo na kolki, na uspokojenie zaczeła przykładać sobie pieluszkę do buzi a teraz sama odrzuciła smoczka. MOim zadaniem jest tylko by wpaść o coś jej chodzi. Smoczek przydaje się tylko na niecierpliwe czekanie na mleko i do usypiania a tak resztę dnia i nocy nie jest jej potrzebny. Kiedy dam jej go tuż po jedzeniu żeby zaraz jej się nie ulało od wkładania rączek do buźki ta rzuca nim jak szalona a rączki i tak lądują w ustach. Kiedy postawię jej butle z herbatką i szklankę ta chciałaby szklankę a jakbym przybliżyła ją by dotkneła to otwiera dziubek jakby do picia. Myśle, że jak zacznie sama siedzieć to zaczniemy naukę picia z kubeczka.
Potrafi wyraźnie pokazać co chce. Kiedy mąż na nią nie patrzy a ona chce to woła głośne eeee. Tak samo różne inne piski i krzyki coś znaczą. Nerwus jednak z niej jest niemożliwy. Julitka ma przerost ambicji nad możliwościami. W leżaczku podpiera się łokciami i siada mimo, że jeszcze się chwieje. Kiedy pani doktor pomagała jej się podciągać ta zamiast siadać to prostuje nogi i chciałaby na nie stanąć. Kiedy zabawka za duża i nie mieści się w buzi to wścieka się do tego stopnia, że wkońcu rzuci nią w kąt a jak zauważy, że teraz nic w rączkach nie ma potrafi wsadzić sobie róg kaftanika, spódniczkę albo nawet papcia byle by coś było.
Zaczyna bać się obcych. Najlepiej żeby ktoś obcy przyszedł i na nią nie patrzył wtedy najpierw ona się poprzygląda a po chwili jest już oki. Jeśli jest czegoś niepewna i po raz pierwszy to widzi długo nie dotyka tylko z dystansem ogląda.
Noo i domaga sie sama zabaw które chce, wyciąga też rączki by ją brać. Np. kiedy wieczorem ją nosze a zauważy męża to przebiera rączkami i nóżkami piszcząc bo ona chce muzykę i by przed nią tańczył. Ostatnio tańczyliśmy tak chyba z 2 godziny przez co padła mi na rękach a w nocy co chwile był płacz..chyba miała za dużo wrażeń. Jeszcze troche to będę miała mięśnie większe niż mąż bo trzymanie szalejącego na wszystkie strony 7kilowego dziecka to masakra ale jak ja przed nią tańczę to jej się nie podoba..taki łobuz. Zresztą już sobie ustawiła. Tata jest najlepszy do zabawy..przy nim najwięcej się cieszy a mnie ma od karmienia, przebierania i tulenia. Czy chcemy czy nie ona tak chce..i niech mi ktoś powie, że ja mam całkowity wpływ na wychowanie dziecka:) Byle czegoś raz spróbuje a potem już ona decyduje czy chce tak czy nie..
Pozdrawiamy..:):)

środa, 16 listopada 2011

Filmikowo..

Dzisiaj dwa filmiki umiejętności Julitki. Nie są to jakieś mądre przełomy tylko wygłupy ale kochana wtedy jest..:):)



czwartek, 10 listopada 2011

Różności..

Julitka w niedziele kończy 5 miesięcy i  po raz setny napiszę,że nie mam pojęcia kiedy to zleciało. Ze spaniem dalej mamy problemy bo Julitka idzie spać o 18 i wstaje o 5.Jej to odpowiada ale mi ciężko się dostosować. Chwilę bawi się sama w łóżeczku, później biorę ją do łóżka gdzie troche bawi się zabawkami a a punkt 6.30 stoimy już w oknie czekając kiedy tata wróci z pracy. Fajnie już go rozpoznaje i aż sztywnieje jak zauważy, że wychodzi z samochodu. Wydaje mi się jednak że nie mogę narzekać bo wciaż fajnie mi śpi w dzień. Mniejwięcej po 20 minut co 2-3 godziny także mogę sobie wszystko zrobić i po całym dniu nie jestem tak wykończona.
Długi weekend szalony..jutro męża urodziny dla kuzynów i muszę wszystko naszykować także od rana szaleństwo w kuchni, w sobotę na zajęcia a w niedziele kawa, ciacho i jakaś kolacyjka dla rodziców. Powiedzcie mi czy wasze dzieci też uwielbiają spędzać czas w kuchni?? Bo Julitka może nawet 3 godziny siedzieć w leżaczku i bawić się grzecznie kiedy ja gotuje coś. Ale ma swoje wymagania. Wszystko co kolorowe muszę jej pokazać, dać dotknąć, ziemniaki obieram na podłodze żeby widziała tak samo wszystkie innem warzywa. Na koniec oczywiście obowiązkowo kuk do garka jak to wygląda..noo kochana jest.:) Może mała kuchara mi rośnie. Już myślimy gdzie jej kuchnie zabawkową w przyszłości postawimy bo puki co z gotowania z mamą nie wyrasta:)
Dziś popołudniu mamy szczepienia..już słysze ten płacz ale co zrobić poboli i przestanie.
Julitka od wczoraj też dziwnie parska ślinką. Nauczyła się niewiem skąd i zamiast gadać do mnie wyciąga kawałek języka i parskając ślini się niemiłosiernie. Próbuje to uchwycić ale noo jeszcze chyba wstydzi się ujawniać światu swoje umijętności:)
A poniżej filmik z zabawy z piłką. Moje dziecko chyba jest jakieś dziwne ale im wiecej coś ociera lub uderza o buźkę tym większa radocha. Rozumię z trzaskaniem rączkami w coś ale to jest dziwne.. hehe


A na koniec tak Julitka sama  zasypia wykończona przez zabawki..:):)

Pozdrawiamy..:):)

piątek, 4 listopada 2011

Dopisek do poprzedniej notki..

Noo i po wizycie. Ależ było płaczu..chyba Julitka całą przychodnię postawiła na nogi. Najpierw był płacz przy badaniu..podejrzewam,że Pani doktor miała zimne ręce bo tego mała nie znosi a na usg to już dopiero była masakra. Wiadomo zimny żel, przytrzymywanie ramionka i nóżek sprawiło, że byłyśmy obie mokre. Troche trwało zanim się uspokoiła także ubierałyśmy się już na korytarzu. A z bioderkami ok..dysplazji jednak nie ma. Fałdkami nie muszę się przejmować a to że lewą nóżkę ma ciut krótszą to efekt tego,że jest mniej rozwinięta niż prawa. Pielucha + pampers powinny wszystko skorygować..także wszystko jest ok. Jeszcze dla formalności idziemy na rtg kontrolne żeby była pewność. Wiem,że to troche szkodliwe ale raz nic jej nie będzie a w jej przypadku to konieczne. Zobaczenie czegoś na usg przy jej furii to naprawdę wyczyn..także jestem przeszczęśliwa, że wszystko oki..
Załamana jestem jednak inną rzeczą..nie związaną z małą. Dziś byłam świadkiem jak 3 duże psy zaatakowały małego kundelka w naszej uliczce. Szarpały go jak szmatą na szczęście moje krzyki odgoniły je. Kiedy podbiegłam do pieska chodził o własnych nogach ale wszędzie była krew od ich zębów. Właściele zabrali go do lekarza i ten go uśpił bo mimo,że nie było ran szarpanych było ich za dużo i bardzo cierpiał. Serce mnie boli bo za każdym razem kiedy przechodziłam koło niego to witał mnie ciesząc się przy płocie..a druga sprawa jakbym wyszła z małą pare minut wcześniej to mnie mogłyby spotkać z wózkiem..
Kurde obcy dla mnie pies ale nie potrafię zapomnieć tego widoku, hałasu i jak podszedł do mnie mimo wszystko machając ogonem..kocham psy ale te zatłukłabym sama a jako pierwszych to właścicieli..
Ehh musiałam się wygadać..przez to nie zabardzo umię się cieszyć dobrymi wieściami..;/

czwartek, 3 listopada 2011

Powrót i nowe umiejętności..:)

Wizyta u mojej rodziny mineła bardzo miło. Na początku Julitka była niepewna, chciała być tylko na rękach u mnie i M ale i tak zaczepiała wszystkich. Potem było jej już wszystko jedno byle była w centrum uwagi. Upodobała nawet sobie jednego wujka bo co chwile wydawał dziwne odgłosy także była wniebowzięta. Nocki są troszke lepsze bo zamiast o 3 budzi się przed 6. Raczej skok rozwojowy to nie był poprostu lekkie zachwianie a ona i tak zawsze była rannym ptaszkiem i pozostaje mi pogodzić się z tym. Jednak i tak uważam,że ładnie mi śpi bo chodzi spać o 18 budzi się na mleko o 4 rano na nim usypia i wstaje po 5 także nie jest aż tak źle.

Z nowości co potrafi to jakiś postęp jest. Kiedy złapiemy ją za rączki sama podciąga się do siadu prostego(bez najmniejszej pomocy) a kiedy już siedzi puszcza się nas żeby złapać cokolwiek innego. Fakt faktem zaraz przewraca się na bok ale dzisiaj zauważyła, że może oprzeć się ręką o tapczan także wytrzymuje troche dłużej. Pewnie jeszcze troche ćwiczeń i usiądzie sama bo już wszędzie i o wszystko podnosi się.
Pare dni temu też dałam jej do rączki okrągły gryzaczek i lekko za niego ciągłam a ta najpierw na boczek a zarach bach na brzuszek..ale była zdziwiona. Teraz też 2-3 razy jej pomogę a potem sama próbuje tylko te pieluchy troche jej przeszkadzają więc musi spory rozmach brać:)
Bardzo ładnie też trzyma przedmioty w rączkach. Bez problemu wszystko łapie nawet czasem jedną zabawkę bierze do jednej rączki drugą do drugiej i naraz próbuje wsadzić do buźki niestety zaraz się wścieka bo buźka za mała by wszystko zmieścić..razem z rączkami oczywiście:)

Aaaa i wielki przełom..
Julitka wkońcu polubiła kąpiele. Postanowiliśmy ją sadzać w wanience i dawać zabawki do wody. Jest całkiem wygodnie bo jedną ręką trzymam ją a drugą mogę spokojnie myć..niewiem tylko kto jest przy tym bardziej mokry..ja czy ona, bo tak chlapie zabawką że masakra ale lepsze to niż jej płacz a ja cała mokra ale z nerwów. Śmiesznie wygląda też jak zachlapie sobie oczka bo mruży je i odwraca głowę do mnie jakbym to ja była temu winna..na szczęście nie przeszkadza jej to. Tak samo jak uderzy się w głowę grzechotką. Mam nadzieje,że tak już zostanie i przez byle uderzenie się czymś nie będzie płakać tak samo jak zacznie chodzić..:) Po mnie chyba taka twarda nie jest bo jak ja się walne to zaraz łzy w oczach..:D

Ehh jutro popołudniu wkońcu wizyta u chirurga z tymi bioderkami..ale nie panikuje na zapas poprostu trzymajcie kciuki by skończyło sie tylko na pieluchowaniu..:)
Aaa i Julitka czasem mówi mamamamama ale do maskotki Kłapouszka...:):) hhihi