Julitka oczywiście w niebo wzięta bo codzień coś nowego dostała. W Wigilię od nas, pierwszy dzień świąt teściów a drugi od moich rodziców.
W kościele była bardzo grzeczna. Jeszcze niedawno na widok większego grona ludzi była niespokojna, wstydziła się a teraz to nawet zaczepiała starszego pana siedzącego za nami.
Z nowości jedzeniowych to w wigilię dałam jej ugotowanego buraczka z marchewką i ziemniakiem. Bałam się bo dzieci różnie reagują ale Julitka była zachwycona. Kaszka z glutenem którą dostaje na śniadanie także jej służy dlatego bardzo się cieszę. Lubi nowości zarówno zabawkowe jak i jedzeniowe.
Z mniej przyjemnych wieści..muszę zadzwonić w najbliższych dniach do okulisty i umówić małą. Lewe oczko ucieka jej do środka i chcę by zobaczył to za wczasu. Wiem, że niektórzy uważają, że do okulisty powinno się iść kiedy dziecko skończy rok ale najwidoczniej nie musi to być wymus skoro są tacy specjaliści którzy przyjmują kilku miesięczne dzieciaczki.
A na koniec zdjęcia Julitki w świecie swoich nowych zabawek. Odkąd sama siedzi mój kręgosłup odpoczywa bo mała uwielbia być na podłodze.
Aaa zamówiliśmy kalendarze dla dziadków..wyszły super, miło widzieć takie zaskoczenie w oczach dziadków.
Aaa i pięknie cmoka ale buzi dawać nie chce...;D
Pozdrawiamy..:):)