wtorek, 24 stycznia 2012

o charakterku + zdjecia

Ostatnio byliśmy u kuzyna mojego M co ma córeczkę 4dni młodszą od naszej i jak spojrzałam na nie to ogień i woda. Nasza szalona odrazu zaczeła się bawić Judysi zabawkami, wyciągała rączki do cioci by ją brała na ręce i dyskutowała cały czas. Czuła się jak u siebie w domu tylko zafascynowana nowymi zabawkami. Judysia zaś przez połowę wieczoru wpartywała się w naszą i ani drgnęła. Była bardzo spokojna, nie domagała się niczego a Julitka kiedy nie zwracaliśmy na nią uwagi wtrącała nam się w zdanie. Mały diabełek mi rośnie i widzę to za każdym razem kiedy mam porównanie z innymi maluchami.
Najlepsza jest jednak na zakupach..kiedy mąż ją niesie na rękach przodem do świata wszystkich zaczepia głośnym yyy lub eee. Pare dni temu była razem zemną na uczelni po wpisy i tak zaczeła zagadywać mojego wykładowcę, że wpisanie jednej oceny zajeło mu prawie 10 minut. Cieszę się, że jest taka żywa i odważna do ludzi tylko co ja zrobię jak ona zacznie chodzić..chyba będzie problem z upilnowaniem jej.. w każdym razie cieszę się bo ciągle próbuje mnie zaskakiwać i mimo, że nie chce mówić mama tylko woli wołać yyy to i tak ją uwielbiam :)
Zaczynam przekonywać małą do kręcenia się z plecków na brzuch..kiedy zachęcam ją to udaje się ale góra ze 2 razy potem już jest bunt. Czasem podczas zabawy na kocu obraca się ale z siedzenia na pupie. Wyciągnie rączki w bok i cup na brzuszek a potem ooo i kuka do mnie do kuchni czy ją widzę. :)
Kiedy i czy wogule zaczełyście podawać danonki maluchom. Bo mi ostatnio lekarka powiedziała czy już jej dawać. Myślałam, że zacznę koło roczku ale ta uznała, że są bez sztucznych barwników i bez konserwantów więc dlaczego nie a mają wit D i wapń więc ona zaleca. Noo i jesteśmy już za pierwszym razem i muszę przyznać, że jeden malutki to dla niej za mało ale noo dopijamy herbatką lub soczkiem i zadowolona. W dalszym ciągu pięknie je i bez znaczenia czy to słoiczek kupny czy mój obiadek noo i waży już 8, 5kg :)

Poniżej kilka fotek z ostatnich dni..:)


Pozdrawiamy:):)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

7 miesięcy i różności..

Julitka w piątek 13go skończyła 7 miesięcy ale nie był to dzień w którym świętowaliśmy. Tego dnia jechaliśmy 250km na pogrzeb mojego wujka..a jak to bywa na takich imprezach nic nie może poprawić humorów jednak na stypie Julitka sprawiła, że wszyscy zaczeli się śmiać. Mała wybuchneła tak głośnym śmiechem a ja nawet niewiem czemu. Zresztą Julitka tak ma..wystarczy, że tata na nią spojrzy. Popołudniu wracaliśmy do domu i to była chyba najgorsza droga w moim życiu. Szybko zrobiło się ciemno i ta śnieżyca..praktycznie całą drogę. Dobrze, że tuż przed wyjazdem przyszedł Julitkowy fotelik do samochodu to przespała całą drogę i chociaż ona była spokojna.
Z nowości co potrafi..to gada ciągle i mruczy. Nie chce już wymawiać nic co przypomina mama i tata tylko woła głośnym yyy lub eee.  Potrafi podeprzeć się na rączce i  usiąść, reaguje na imie. W dalszym ciągu pięknie je i przesypia całe noce, już nie budzi się w nocy na mleczko. Także wysypiamy się:):) Ząbki już widoczne dobrze, że w dalszym ciągu nie dokuczają jej. Pięknie próbuje się z nami dzielić gryzaczkami. Kiedy bawimy się na kocu weźmie zabawkę do buzi później daje mi bym spróbowała a potem dzieli jeszcze Kłapouszka i Szczeniaczka. Noo kochana jest..szczególnie jak naciąga się by wzieli a one ani drgną.
Dalej ćwiczymy by zaczeła się przekręcać z plecków na brzuch ale opornie nam idzie. Kiedy położe ją i próbuje skusić czymś to obróci się na bok i tak odchyla główkę by zobaczyć a jak już nie widzi to zamiast obrócić się na brzuch kula się i obraca na drugi bok..taki cwaniak.
Kontrola u okulisty uspokoiła nas. Mamy kontrolę za pół roku by zobaczyć czy niewielka wada jaką ma zniknie czy potrzebne będą jakieś ćwiczenia. Następnym razem jednak napisze dokładniej o problemie z oczkami i opiniach lekarzy.
Jutro mamy szczepienie także następnym razem napisze ile Julitka waży itd..ale niezły już jest z niej klocek.
Kiedy Julitka się urodziła kilka dni później urodził się wnuk znajomym moich rodziców. Mój ojciec i dziadek tego chłopca pracują razem także wymieniają się co chwilę co dzieci potrafią czego nie. I tak ostatnio ojciec do mnie dzwoni i pyta czemu nie kupie małej chodzika bo Wiktorek chodzi w nim po całym domu i A ma spokój. No to ja mu na to że w życiu dziecka w niego nie wsadzę bo nic na siłę. Jeśli będzie miała wstać wstanie sama na nogi i nie ważne kiedy to będzie. Umi siedzieć..niech siedzi. A mi nie przeszkadza, że czasem zamiast sprzątać muszę dwie godziny siedzieć Julitką i patrzyć jak się bawi..bo czasem sama nie chce być. Nie będę sobie nic ułatwiać kosztem jej..a potem dzieci mają wady postawy i krzywe nogi. Być może chodzik jest dobry na chwile i nie mam nic przeciwko do ich zwolenników ale ja osobiście dziecka w niego nie wsadzę..a ta zawodolona bo ona sprząta wszystko kolejno a ten za nią idzie. Już wole by dziecko za mną raczkowało. Noo i najśmieszniejsze jest to, że według tych ludzi jestem dziwna, że kupuje dziecku wszystko a tak sobie nie chcę ułatwić życia bo przecież jakby było coś z nimi nie tak to by wogule nie produkowano chodzików a w sklepach taki wybór..tylko co sprzedawców interesuje czy to szkodzi czy nie. Wy też macie wokół siebie ludzi którzy starają się pokazać, że ich dziecko jest naj i wszystko co robią jest najlepsze i najmądrzejsze..??

Niektóre z was nie umiały się doczekać śniegu a ja go nienawidzę..a tu jeszcze ciągle sypie. W tym roku nie kupowaliśmy Julitce sanek ale niewiem jak na drugi rok wytrzymam wychodzenie z nią na nie..wrrr już mi zimno na samą myśl..
Pozdrawiam

aaa i jutro wieczorem oddaje promotorowi pierwszy rozdział pracy licencjackiej... 3majcie kciuki by do niczego się nie doczepił..bo on perfekcjonista a mi tam do tego daleko..heh :):)

niedziela, 8 stycznia 2012

Ohh Ahhh + dopisek

Uwaga chwale się!! :D:D:D
Dziś rano w trakcie zabawy coś mi migneło i patrzę do buźki a tam pierwsza lewa jedyneczka. Narazie maleńki ale już się przebił..ale niespodzianka poprostu nie umiałam uwierzyć tymbardziej, że wogule Julitka nie marudzi więc nic nie podejrzewaliśmy.
Żeby tylko tak już zostało i pięknie przechodziła wychodzenie kolejnych ząbków..przynajmniej wiekszości.
Z innych rzeczy jestem strasznie dumna z mojej córeczki. Jak już pisałam mamy kropić oczka 2xdziennie do środy i bałam się jak to będzie. A Julitka..przechodzi to super. Żadnego uczulenia, żadnego marudzenia baa kropie jej oczka kiedy leży w łóżeczku i na mnie patrzy i co ważne nie płacze. Próbuje trzeć oczka ale nie pozwalam jej a za chwile zapomina i bawi się dalej..

Poprostu mój mały aniołek! Ależ jestem dumna z mojego dziecka..:D:D

Aaa i na uczelni same sukcesy..4 zaliczenia z oceną 4,5.. niezła mobilizacja na początek sesji. :D:D
Poprostu weekend do tej pory udany 110% oby tylko tak dalej.

Uciekam bo Julitka wstaje wiec idziemy gotować obiadek tatusiowi..
Pozdrawiamy :):)

Dopisek 08.01

Okazało się,  że oprócz lewej dolnej jedyneczki mamy drugą dolną i lewą dwójkę..tylko nie za bardzo pozwala spoglądać sobie w buźke:):)

czwartek, 5 stycznia 2012

Wizyta u okulisty i rozmowna Julitka..:)

Już pare dni temu chciałam Wam napisać o załamaniu jakie przeszliśmy ale noo nie było kiedy. Także dziś najpierw o załamaniu a później już o dobrych rzeczach.
W tamtym tygodniu zadzwoniłam do poleconej okulistki by zobaczyła Julitkowe oczka noo i umówiła nas na drugi dzień. Na miejscu babcia około 80lat, gabinet starodawny, ciemny i troche zniszczony. Jak tylko lekarka na małą spojrzała był taki płacz że nic nie mogło małej uspokoić. Ani herbatka, ani ulubiony Kłapouszek..poprostu masakra. Julitka z płaczu 20 minutowego była niemal sina a babsztyl żeby zrozumieć, że dziecku coś nie pasuje to stwierdziła, że dawno tak "oryczałego dziecka nie widziała" i zdziwiła się czemu nie daje jej nic na uspokojenie. Noo myślałam, że ją kopne. Powiedziałam, że pochodzę z nią chwile by się uspokoiła to mnie opiepszyła, że nie będzie za nami latać i mamy siadać..poprostu zgroza. Wkońcu na siłe poświeciła jej w oczka i uznałam że to nie ma sensu..podrapała ją pazurami na powiekach;/. Ta zaś po chwili postawiła diagnozę praktycznie bez badania. Duże prawdopodobieństwo zeza porażennego, że dziecko wogule nie reaguje na światło i nie obwodzi oczkami. Tłumaczyłam, że się myli ale uznała, że ona tu jest lekarzem. Tylko co ona wie jak od wejścia dziecko płakało i wiadomo że w takim stanie nigdy nie zareaguje na nic. Za wizyte oczywiście zgarneła 100zł i kazała przyjść za tydzień. Ja jednak odpuściłam sobie. Nie potrafię zrozumieć jak możne się tak zachowywać lekarz który zgarnia za wizytę pieniądze?? Nazdałabym jej i to tak do słuchu ale noo opanowałam się bo babszyl 4razy starszy odemnie. W domu zaczełam szukać innego lekarza i wczoraj byliśmy u niego..tym razem u młodego faceta. Przed gabinetem oboje z M byliśmy przestraszeni ale Julitka pięknie zareagowała na niego. Zaczeła się wstydzić, była zachwycona zabawkami jakie miał i pięknie reagowała na jego ćwiczenia. Na koniec pozwoliła mu się nawet wziąść na ręce. Uspokoił nas, że ma jak wiele dzieci lekkiego zeza pozornego, którego nie leczy się bo to przez te mięsko co każdy z nas ma w kąciku oka a u dzieci przez nosek go nie widać. W środę idziemy jeszcze raz do niego po kilkudniowym kropieniu oczek by sprawdził czy nie ma żadnej wady ale był zadowolony i stwierdził, że nic groźnego się z oczkami nie dzieje. Za taką wizytę i przyjemnego lekarza mogę zapłacić każde pieniądze i za spokój jaki we mnie zasiał.
Z innych wieści Julitka zaczeła mówić po swojemu..najczęściej pada nana i dada.. także może niedługo doczekam się tego magicznego słówka mama:D
Z innych wieści..ostatnio się wysypiamy Julitka idzie spać o 19 wstaje o 6.30 także nie jest źle tylko czasu brak mi na nauke.
Noo i zaczeła na mnie krzyczeć..a najśmieszniejsza jest kiedy groźnym tonem powiem jej - Julitko i pogrożę palcem a ona zaciśnie piąstki i piszczy na mnie..łobuz mały..poprostu wymiękam przy niej:)
Ponieżej filmiki jak rozmawia do nas i jak piszczy ale to w tej łagodniejszej wersji:):)


Pozdrawiamy:):)