Już pare dni temu chciałam Wam napisać o załamaniu jakie przeszliśmy ale noo nie było kiedy. Także dziś najpierw o załamaniu a później już o dobrych rzeczach.
W tamtym tygodniu zadzwoniłam do poleconej okulistki by zobaczyła Julitkowe oczka noo i umówiła nas na drugi dzień. Na miejscu babcia około 80lat, gabinet starodawny, ciemny i troche zniszczony. Jak tylko lekarka na małą spojrzała był taki płacz że nic nie mogło małej uspokoić. Ani herbatka, ani ulubiony Kłapouszek..poprostu masakra. Julitka z płaczu 20 minutowego była niemal sina a babsztyl żeby zrozumieć, że dziecku coś nie pasuje to stwierdziła, że dawno tak "oryczałego dziecka nie widziała" i zdziwiła się czemu nie daje jej nic na uspokojenie. Noo myślałam, że ją kopne. Powiedziałam, że pochodzę z nią chwile by się uspokoiła to mnie opiepszyła, że nie będzie za nami latać i mamy siadać..poprostu zgroza. Wkońcu na siłe poświeciła jej w oczka i uznałam że to nie ma sensu..podrapała ją pazurami na powiekach;/. Ta zaś po chwili postawiła diagnozę praktycznie bez badania. Duże prawdopodobieństwo zeza porażennego, że dziecko wogule nie reaguje na światło i nie obwodzi oczkami. Tłumaczyłam, że się myli ale uznała, że ona tu jest lekarzem. Tylko co ona wie jak od wejścia dziecko płakało i wiadomo że w takim stanie nigdy nie zareaguje na nic. Za wizyte oczywiście zgarneła 100zł i kazała przyjść za tydzień. Ja jednak odpuściłam sobie. Nie potrafię zrozumieć jak możne się tak zachowywać lekarz który zgarnia za wizytę pieniądze?? Nazdałabym jej i to tak do słuchu ale noo opanowałam się bo babszyl 4razy starszy odemnie. W domu zaczełam szukać innego lekarza i wczoraj byliśmy u niego..tym razem u młodego faceta. Przed gabinetem oboje z M byliśmy przestraszeni ale Julitka pięknie zareagowała na niego. Zaczeła się wstydzić, była zachwycona zabawkami jakie miał i pięknie reagowała na jego ćwiczenia. Na koniec pozwoliła mu się nawet wziąść na ręce. Uspokoił nas, że ma jak wiele dzieci lekkiego zeza pozornego, którego nie leczy się bo to przez te mięsko co każdy z nas ma w kąciku oka a u dzieci przez nosek go nie widać. W środę idziemy jeszcze raz do niego po kilkudniowym kropieniu oczek by sprawdził czy nie ma żadnej wady ale był zadowolony i stwierdził, że nic groźnego się z oczkami nie dzieje. Za taką wizytę i przyjemnego lekarza mogę zapłacić każde pieniądze i za spokój jaki we mnie zasiał.
Z innych wieści Julitka zaczeła mówić po swojemu..najczęściej pada nana i dada.. także może niedługo doczekam się tego magicznego słówka mama:D
Z innych wieści..ostatnio się wysypiamy Julitka idzie spać o 19 wstaje o 6.30 także nie jest źle tylko czasu brak mi na nauke.
Noo i zaczeła na mnie krzyczeć..a najśmieszniejsza jest kiedy groźnym tonem powiem jej - Julitko i pogrożę palcem a ona zaciśnie piąstki i piszczy na mnie..łobuz mały..poprostu wymiękam przy niej:)
Ponieżej filmiki jak rozmawia do nas i jak piszczy ale to w tej łagodniejszej wersji:):)
Pozdrawiamy:):)
daj spokój z lekarzami..... CZasem mam wrażenie że większośźć skończyła medycynę na ściągach....
OdpowiedzUsuńahh ja tez nie lubie takich lekarzy.. ;/ dobrze ze trafiliscie na porzadnego i fajnego ;)) oby wszystko szlo teraz ok;)
OdpowiedzUsuń80letnia stara baba powinna na emeryturze siedziec w cieplych kapciach w domu z gazeta w rece!! okropna!! dobrze ze poszliscie do innego lekarza normalnego ;) nie martw sie bedzie dobrze :)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdobrze że w końcu trafiłaś na odpowiedniego lekarza brak słów do ich kompetencji....
OdpowiedzUsuńsłodka jest i jaka groźna lada chwila zawoła mama i tata:*
wspolczuje takich lekarzy, dobrze ze mlody okulista to i podejscie do dzieci ma, poza tym dzieci najczesciej zaczynaja mowi najpierw tata :(
OdpowiedzUsuń