Kurcze noo pogoda nas nie rozpieszcza więc spacerki mamy spontaniczne. Kiedy tylko widzę,że słoneczko wychodzi zza chmur szybko małą karmię, przebieram i wio na spacerek. Muszę przyznać, że coraz lepiej znamy się i mamy opracowany schemat dnia jak i nocy. Przeważnie Julitka idzie spać koło 21 i budzi się na jedzonko między 2 a 3 potem koło 6-7 także nie mogę powiedzieć,że się nie wysypiamy. W nocy mała też nie marudzi bo jedzonko, zmiana pieluszki jakieś pół godziny przytulania i śpi sobie słodko. Czasem nad ranem zabieramy ją do łóżka ale i tak najlepiej jej się śpi u siebie w łóżeczku. Czasem schemat ten odbiega od normy ale przeważnie jednak wszystko idzie zgodnie z planem:) Za dnia przeważnie do południa jest spokojna od 18 dopiero pokazuje różki..wcześniej były kolki teraz dzięki bebilonie przeciw kolkom i infacolu bóle brzuszka mineły..pojawiły się manewry i marudzenie a teraz od dwóch dni straszny ból przez rączkę na której miejsce po szczepieniu przeciw gruźliwy zaczeło jej ropieć. Szkoda mi jej bo nie pozwala się dotknąć ani sama nie opiera się nią ale mam nadzieje,że lada dzień ta ropa jej zejdzie..choć i tak idziemy jutro do pani doktor by zobaczyła czy nie ma stanu zapalnego i skonsultować kupki. Słyszałam, że po bebilonie są zielone kupki i że jeśli nie ma płaczu przy nich i mają normalą konsystencje to nie ma co panikować ale jakoś zawsze wydawało mi się,że zielona kupka oznacza,że coś jest nie tak. Dlatego idziemy się pokazać i zobaczymy co powie lekarka.
Ogólnie to wszystko jest fajne..nie widzę świata poza małą ale mam chyba jakiś problem ze sobą. Czasem jestem tak zmęczona,że marzę by ktoś zabrał mi dziecko choć na godzinę jednak kiedy już któraś z babć się pojawi i noszą małą a ta płacze drażni mnie fakt, że ją mają..gdzieś pojawiają się myśli że tylko ja potrafię się nią zająć..ja i Marcin. Pocieszam się tylko,że jeszcze z tatą spokojnie ją zostawiam bo uznaje,że nie ma ze mną aż tak źle..:) Niewiem kiedy zacznę doceniać pomoc babć ale mam nadzieje,że niebawem bo moja mama to jeszcze jakoś przeżyje ale teściowa mam wrażenie,że ma żal do mnie iż tak mało ma kontaktu z małą,że może ją tylko czasem ponosić a to i tak nie często się zdaża bo przeważnie jak wpadnie to Julitka grzecznie leży w bujaczku lub na tapczanie bo tego nie wiecie ale potrafi pół godziny wpatrywać się w niebieski tapczan i gadać po swojemu lub śmiać się do niego:)
A powiedzcie mi czy wasze 6 tygodniowe dzieciaczki także zaczeły się już w tym czasie przemieszczać po łóżeczku? Bo dziś małą zastałam w łóżeczku obróconą o 90 stopni tak niż jak ja ją położyłam. Łobuziak posuwa główkę do tyłu odpychając się nóżkami i tak oto przybiera dziwne pozycje do tego leżąc dalej na boczku. Aż boje się czasem zasypiać czy przypadkiem nie położy się nie tak jak trzeba dlatego obkładam ją poduszką i misiami byle by było w miare bezpiecznie:)
Miłego tygodnia:):) Pełnego słonecznych dni bo chyba tego najbardziej nam wszystkim brakuje:)
niedziela, 24 lipca 2011
wtorek, 19 lipca 2011
Po chrzcinach..:)
Noo i Julitka ochrzczona. Tak się baliśmy,że będzie płakać na mszy (bo u nas z dzieciaczkamii siedzi si w pierwszych ławkach i w wychodzi przed ołtarz na obrzędy. Jak tylko weszliśmy do kościoła mała otwarła oczy i ani myślała zasnąć ale wkońcu złamała się i dała ululać:) Impreza po wszystkim także mineła spokojnie. Od dwóch dni nie było kolek/bądź bóli brzuszka (bo sama niewiem czy to kolki) i życzyłabym sobie by już ich nie było.
A tu kolejne fotki:):)
A tu kolejne fotki:):)
piątek, 15 lipca 2011
Zdjęciowo cz.II
Dziś tak bez słów poprostu zdjęciowo po raz kolejny:):) Niewiem kiedy będzie następna notka bo mała wciąż w dzień mało śpi a od poniedziałku mąż idzie po raz pierwszy do pracy więc pewnie czasu mieć nie będe. W niedziele chrzciny więc w następnej notce pochwale się jak pięknie Julitka wyglądała..bo kiecke ma bajeczną:)
Pozdrawiamy:)
Pozdrawiamy:)
środa, 13 lipca 2011
Pierwszy miesiąc..
I Julitka moja o 20.30 skończyła swój pierwszy miesiąc. Jaki był..napewno trudny ale najpiękniejszy na świecie. Nigdy nie wierzyłam jak to może być, że nagle zapomina się co było przed tym wszystkim..teraz..dziś świata nie widzę poza moją małą i Marcinem.
Tak wogule to niewiem jak to jest przekładać dziecko nad męża..u nas jesteśmy sobie bliźsi niż w czasie ciąży. Chyba poród umocnił naszą więź..później jego pomoc przy moim kroczu kiedy zobaczył je w najgorszym momencie bo położna prosiła o pomoc..myślałam, że odwróci się odemnie a jednak jest mi bliższy..czuje jak opiekuje się mną w każdym momencie w ciągu dnia..kiedy próbuje mi pomóc choć czasem poprostu nie może. Nie wyobrażam sobie by odsunąć go od siebie ze względu na dziecko..kocham go inaczej niż małą i nawet porównać się tego nie da..więc naprawdę nie wiem jak to jest zaniedbać jednego dla drugiego. Ja bez problemu znajduję czas by być z małą i z nim z osobna i tak samo on ma swój czas na bycie tylko z córeczką.
Teraz coś o małej. A no coraz bardziej kochana, coraz więcej się śmieje choć jeszcze nie zawsze świadomie..niestety pojawiła się u niej skaza białkowa po mleku hipp combiotic którego podawałam jej od początku. Zmieniliśmy je więc na bebilon bez mleka krowiego jednak kiedy zaczełam cieszyć się,że małej skaza schodzi pojawiły się od trzech dni kolki. Jak podawaliśmy jej bebilon tak się zaczeły wiec odstawiliśmy go i od wczoraj podajemy jej infacol przed jedzonkiem i bebilon na kolki..zobaczymy za kilka dni co będzie dalej. Działam sama bez pomocy lekarza bo choć cieszyłam się,że nie podaje antybiotyków dzieciom i zna się na niemowlętach to nie rozumi,że nie mam możliwości karmienia piersią. Ona każe mi małą trzymać cały dzień przy cycu pić karmi +herbatki laktacyjne i niby pokarm by wrócił ale jak to niby zrobić? Przecież dziecko padnie z głodu jak będzie męczyć pustą pierś i nie podam mleka modyfikowanego. Noo ale jeśli moje pomysły nie zadziałają pójdę wkońcu do niej powiem wprost, że nie interesują mnie jej poglądy i albo zrozumi to i dziecku pomoże albo zmienie ją i już.
Niby mała nie ma strasznych kolek bo np. płacze przerażliwie 5 minut i pół godziny wyczerpana śpi w moich ramionach na brzuszku. Pomagają jej okłady z wyprasowanej ciepłej pieluszki i noszenie jednak i tak te 2 godziny to dla mnie trauma..taka biedna wymęczona. Myślałam,że może ją minie bo z gazami nie ma problemu ale jednak nie dokońca miałam racje..
Z pozytywnych rzeczy to Julitka uwielbia jeździć samochodem i wózkiem na spacerki. W nocy jak idzie spać przed 22 to budzi się regularnie o 2.30 i potem 6.30 także nie jest źle.:) W niedziele mamy chrzest..sukienka piękna czeka..mam nadzieje,że gwiazda moja będzie spokojna w kościele. Normalnie na mszy śpi zobaczymy jak będzie w tym ważnym dniu:)
To chyba tyle..następna notka będzie z fotkami..mam nadzieje tylko,że chłopak mojej szwagierki zrobi jakieś w miare zdjęcia bym mogła Wam tu wstawić:)
Aaa dziś byłam u kontroli u gina i stwierdził,że zagoiło się tam na dole lepiej niż myślał. Poprosiłam o antybiotyk do psikania tam na dół tak zapobiegliwie jednak mogę wkońcu powiedzieć to głośno, że mam ten horror za sobą i wkońcu mogę cieszyć się w pełni macierzyństwem bez obawy,że przy siadaniu z małą coś mi na dole się rozwali..:):)
Pozytywnym akcentem kończę i życzę dużo uśmiechu w te piękne słoneczne dni:):)
Tak wogule to niewiem jak to jest przekładać dziecko nad męża..u nas jesteśmy sobie bliźsi niż w czasie ciąży. Chyba poród umocnił naszą więź..później jego pomoc przy moim kroczu kiedy zobaczył je w najgorszym momencie bo położna prosiła o pomoc..myślałam, że odwróci się odemnie a jednak jest mi bliższy..czuje jak opiekuje się mną w każdym momencie w ciągu dnia..kiedy próbuje mi pomóc choć czasem poprostu nie może. Nie wyobrażam sobie by odsunąć go od siebie ze względu na dziecko..kocham go inaczej niż małą i nawet porównać się tego nie da..więc naprawdę nie wiem jak to jest zaniedbać jednego dla drugiego. Ja bez problemu znajduję czas by być z małą i z nim z osobna i tak samo on ma swój czas na bycie tylko z córeczką.
Teraz coś o małej. A no coraz bardziej kochana, coraz więcej się śmieje choć jeszcze nie zawsze świadomie..niestety pojawiła się u niej skaza białkowa po mleku hipp combiotic którego podawałam jej od początku. Zmieniliśmy je więc na bebilon bez mleka krowiego jednak kiedy zaczełam cieszyć się,że małej skaza schodzi pojawiły się od trzech dni kolki. Jak podawaliśmy jej bebilon tak się zaczeły wiec odstawiliśmy go i od wczoraj podajemy jej infacol przed jedzonkiem i bebilon na kolki..zobaczymy za kilka dni co będzie dalej. Działam sama bez pomocy lekarza bo choć cieszyłam się,że nie podaje antybiotyków dzieciom i zna się na niemowlętach to nie rozumi,że nie mam możliwości karmienia piersią. Ona każe mi małą trzymać cały dzień przy cycu pić karmi +herbatki laktacyjne i niby pokarm by wrócił ale jak to niby zrobić? Przecież dziecko padnie z głodu jak będzie męczyć pustą pierś i nie podam mleka modyfikowanego. Noo ale jeśli moje pomysły nie zadziałają pójdę wkońcu do niej powiem wprost, że nie interesują mnie jej poglądy i albo zrozumi to i dziecku pomoże albo zmienie ją i już.
Niby mała nie ma strasznych kolek bo np. płacze przerażliwie 5 minut i pół godziny wyczerpana śpi w moich ramionach na brzuszku. Pomagają jej okłady z wyprasowanej ciepłej pieluszki i noszenie jednak i tak te 2 godziny to dla mnie trauma..taka biedna wymęczona. Myślałam,że może ją minie bo z gazami nie ma problemu ale jednak nie dokońca miałam racje..
Z pozytywnych rzeczy to Julitka uwielbia jeździć samochodem i wózkiem na spacerki. W nocy jak idzie spać przed 22 to budzi się regularnie o 2.30 i potem 6.30 także nie jest źle.:) W niedziele mamy chrzest..sukienka piękna czeka..mam nadzieje,że gwiazda moja będzie spokojna w kościele. Normalnie na mszy śpi zobaczymy jak będzie w tym ważnym dniu:)
To chyba tyle..następna notka będzie z fotkami..mam nadzieje tylko,że chłopak mojej szwagierki zrobi jakieś w miare zdjęcia bym mogła Wam tu wstawić:)
Aaa dziś byłam u kontroli u gina i stwierdził,że zagoiło się tam na dole lepiej niż myślał. Poprosiłam o antybiotyk do psikania tam na dół tak zapobiegliwie jednak mogę wkońcu powiedzieć to głośno, że mam ten horror za sobą i wkońcu mogę cieszyć się w pełni macierzyństwem bez obawy,że przy siadaniu z małą coś mi na dole się rozwali..:):)
Pozytywnym akcentem kończę i życzę dużo uśmiechu w te piękne słoneczne dni:):)
poniedziałek, 4 lipca 2011
Zdjęciowo:)
Dzisiaj krótko. U nas wszystko ok, mała rośnie,dziś ma już 3 tygodnie,ładnie je i ogólnie grzeczna. Agata pytała co znaczy, że Julita mało śpi..a noo normalnie maluchy śpią po 17-20h a nasza mała zje, 3 godziny karze do siebie gadać, śpierwać i w miedzyczasie zasypia na 20 minut. Potem po następnym karmieniu wkońcu zasypia ale nieraz bywa,że i kolejne godziny nie śpi lub cały wieczór. Na szczęście w nocy ładnie nam śpi tak więc nie jest źle..:)
Wszystkie życzyłyście mi szybkiego powrotu do zdrowia a u mnie niestety znów komplikacje. Ledwo położna ściągła mi szwy a znów okazało się,że rana się rozchodzi..znów wizyta u lekarza na szczęście skończyło się na kolejnych antybiotykach i może będzie już dobrze. Od piątku obserwuje czy rana sie rozciąga..narazie wygląda jakby się goiło także myślę,że już może będzie tylko lepiej:)
Zostawiam was ze zdjęciami małej..żeby było zabawnie z takimi jak śpi ale normalnie jest tak ruchliwa,że ciężko jej zrobić ładne zdjęcie nie rozmazane:)
Pozdrawiam:)
Wszystkie życzyłyście mi szybkiego powrotu do zdrowia a u mnie niestety znów komplikacje. Ledwo położna ściągła mi szwy a znów okazało się,że rana się rozchodzi..znów wizyta u lekarza na szczęście skończyło się na kolejnych antybiotykach i może będzie już dobrze. Od piątku obserwuje czy rana sie rozciąga..narazie wygląda jakby się goiło także myślę,że już może będzie tylko lepiej:)
Zostawiam was ze zdjęciami małej..żeby było zabawnie z takimi jak śpi ale normalnie jest tak ruchliwa,że ciężko jej zrobić ładne zdjęcie nie rozmazane:)
Pozdrawiam:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)