czwartek, 2 lutego 2012

Nadopiekuńczość??

Jeszcze troche i Julitka skończy 8 miesięcy czyli już całkiem spora dziewczynka a mi chyba ciągle się wydaje, że jest maleńka. Kiedyś wkurzało mnie gdy ktoś inny opiekował się małą, nawet kiedy zbyt długo trzymali ją na rękach. Ciągle myślałam, że mi minie..noo niestety jeszcze nie mineło. Do tej pory zostawiłam ją tylko raz..tydzień temu na godzinę mojej mamie a sama pojechałam do szkoły. Tam i spowrotem jechałam tak szybko by tylko wrócić jak najszybciej. Kiedy nie widzę jej coś się zemną dzieje..jakby ktoś urwał mi rękę. Być może to przez tą traumę na początku kiedy wylądowałam w szpitalu a ona w domu. Niby jest lepiej bo nie przeszkadza mi kiedy ktoś się z nią bawi ale pewnie dlatego, że gdzieś tam w zasięgu jestem. Do tej pory jednak nikt za mnie nie przebiera jej, nie karmi..uważam, że to jednak są obowiązki rodziców i nie powinno być to przyjemnością kogoś tam..nawet jeśli to dziadkowie. Teściowa co chwile zagaduje, że powinnam ją dać jej na góre ciekawe jakby się zachowywała. Ale ja tego nie rozumię. Po co ma tam iść? Co ma udowadniać i komu? Skoro jestem w domu i nic lepszego prócz opieki nad małą i sprzątaniem nie mam to po co zostawiać mam ją samą? Uważam, że wystarczająco dziadków zna, że jak skończy półtora roku (i pójdę do pracy)to sama będzie chciała spędzać z nimi czas a nie, że dam ją sama od siebie. Teściowa tego nie rozumi a mnie wkurza fakt bo zarówno ona jak i moja mama gdy tylko dorwą Julitkę to najchętniej nie wypuszczałyby ją z rąk. Mogłyby nosić nawet i godzinę a ta jest w niebowzięta..tyle że jak ich nie ma to Julitka znów wyciąga rączki i złość bo ja karze się bawić na podłodze. Wkurzająca jest też ich nadopiekuńczość. Ostatnio Julitka namiętnie z siadania przewraca sie w bok i na brzuszek po czym szaleje bo kombinuje jak tu zmienić pozycję a babcie lecą bo Julitka sobie krzywdę zrobi. Kiedy położy się na plecy i chce usiąść kusze ją by ćwiczyła sama wstawanie a te podnoszą ją uważając że jest jeszcze malutka. Tekst że malutka słysze od początku i do białej gorączki mnie doprowadza. I jak tu zostawić na dłużej?? Odrazu by zauważyła, że przy babciach nic nie musi robić i każde kwilenie oznacza że biegną na łeb na szyje. Ja rozumie że babcie, że to inna miłość ale bez przesady..same miały dzieci i same wiedzą jak podobne zachowania je wkurzały(ich słowa).
Na szczęście M jest po mojej stronie, kiedy ma wolne spędzamy czas we troje i to są najlepsze dla nas chwile bo puki co zgadzamy się we wszystkim i w kwesti babć też. Może jesteśmy strasznie nudni i dziwni ale nie tęskno nam za kinem czy innymi wypadami we dwoje. My wszędzie idziemy we troje..nawet do hipermarketów i choć czasem muszę jej zmieniać pampersy czy wozić stos zabawek to nic i tak jedziemy razem. A teksty babć, że w sklepach pełno zarazków to gdzieś ulatują..bo wszędzie z nami jest wiele osób ją zaczepia a jeszcze nawet nie miała kataru..więc ich gadanie obalone..wszystko zależy od odporności maluchów.
Problem tylko bo do czerwca muszę odrobić miesięczną praktykę i jak ja to zrobie jak mąż robi na różne zmiany..? Chyba osiwieje zanim ją oddam nadopiekuńczym babciom albo to ja przez swoją nadopiekuńczość dostanę do głowy.
Chyba, że po znajomości uda mi się załatwić praktykę bez odbywania jej..wkońcu właściciele restauracji do której chce iść to nasi sąsiedzi:):)

6 komentarzy:

  1. powiem Ci ze ja tez tak mam, niechetnie zostawiam malego komus, mieszkamy z moimi rodzicami to jak juz naprawde musimy jechac gdzies to maly z nimi zostaje, uwazam ze wychowanie nalezy do rodzicow a dziadkowie sa od zabawy ale raz za jakis czas...poki nie pracuje sama moge (musze) go wychowywac, karmic, przewijac itp. mam tak, ze jak gdzies jedziemy to zastanawiam sie czy matt jest grzeczny czy zjadl itp. nie umiem sie wylaczyc. pewnie z tymi praktykami sie uda, dogadasz sie z sasiadem:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zosi tez nikt prócz mnie i męża nie przewijał, nie przebierał ani nie karmił. Ja tez wole wszystko robić sama. W weekendy zaczęliśmy wychodzić niedawno do kina 3 razy i pare razy na zakupy. Do kina chodzę dla mojego męża bo on bardzo lubi i mu na tym zależy a nie chce z nikim innym tylko ze mną a na zakupy jej nie bierzemy bo taki okres, że wszyscy chorują. Najczęściej mój mąż robi zakupy sam ale kilka razy byłam z nim bo nie jestem zadowolona z efektów jego zakupów. Jak wychodzę gdzieś bez Zosi to tez źle sie z tym czuje, bardzo mi jej brakuje. Wole jak wszystko robimy razem. Nawet teraz jak ona śpi to za nią tęsknię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie sie wydaje, ze pozniej bedzie Ci o wiele trudniej zostawic Mala, nie ze wzgledu na Ciebie tylko na nia... Dzieci sie przyzwyczaja, ze sa przy nich rodzice. Moze my zle robimy, ale staramy sie wyjsc z mezem do kina, czy po cos do sklepu, to ze sa zarazki tez na nas nie dziala, bo Emma chodzi z nami, zreszta nie mam samochodu, wiec do znajomych, czy ostatnie spacery po Paryzu jezdzialm pociagami i jakos nic jej sie nie stalo.

    Babcie sa nadopiekuncze, ale wystarczy powiedziec, zeby jej nie nosily tak na rekach, bo ona pozniej sie przyzwyczaja i Ty nic nie mozesz zrobic w domu... Zawsze jest jakies rozwiazanie

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm kochana wydaje mi sie, ze troche przesadzasz... rozumiem Twoja milosc do Malej, bo sama mam corke i samej mnie wkurzaly niektore reakcje i teksty i zachowania babć, ale jak wiadomo, one kochaja wnusię na swoj sposob.. Ty jestes od wychowywania, a one od rozpieszczania, ale wszystko tak jak mowisz ma swoje granice.. Nie rozumiem tylko tych matek, ktore nie chca zostawiac dziecka choc na godzinke z babcia.. ja zostawialam od poczatku i choc mialam ten sam poglad na wychowanie Malej, uznawalam,ze za bardzo ja noszą, rozpieszczaja i nie pozwalaja na pewne rzeczy jak np turlanie sie na podlodze do woli, to jednak maja prawo na pobycie chociaz na chwile ze swoim wnukiem/wnuczka.. Przeciez Ty najzwyczajniej ograniczasz im kontakty z nia. Mam wsrod swoich kolezanek tez takie matki, ktore jesli chodzi o babcie mysla tak samo jak ty, ale ja tego zupelnie nie rozumiem. Kazda matka ma prawo rowniez do swojego zycia, majac dziecko, nie trzeba sie zamykac w czterech scianach, ale kazda matka roznie mysli, najwazniejsze zeby byc szczesliwym;) Tylko nie rozumiem dlaczego nie chcesz jej zostawic.. szczerze.. lepiej zeby opiekowala sie nia babcia, niz jakas nianka nie wiadomo z jakiej rodziny pochodząca, tak mi sie wydaje;) Ale najwazniejsze ze z mezem sie dogadujecie, nie klocicie sie w tej kwestii i jestescie zgodni:* to najwazniejsze..

    OdpowiedzUsuń
  5. Z jednej strony cię rozumiem, też najchętniej sama zajmuję się córeczką, ale z drugiej strony wiem że taka zaborczość to najlepsza droga do wychowania dziecka, które w przyszłości będzie miało problemy z nawiązywaniem kontaktów z otoczeniem. Czasem możemy nie zdawać sobie z tego spawy, ale taki kilkumiesięczny maluch już uczy się od nas wzajemnych relacji np.z bliskimi. No i zostaje jeszcze kwestia taka, że zdarzają się sytuacje, w których nie możemy zabrać ze sobą dziecka i jesteśmy zmuszone zostawić ją pod opieką chociażby babci. Pamiętaj, że dla maluszka przyzwyczajonego do stałej obecności mamy takie rozstanie będzie ogromnym stresem. Także myślę, że warto czasem zacisną zęby i pozwolić dziadkom na opiekę nad wnuczką.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja też zostawiam małego tylko z moją mamą lub tatą ale zostawiam bo chcę żeby przywykł do tego boję się żeby potem nie było tak jak u mojej kuzynki gdzie ta nawet do wc nie mogła wyjść bo zaraz był płacz straszny o mamę więc może lepiej zacisnąć zęby i dać się zajać babci spróbuj najpierw wyjść do sklepu i małymi kroczkami zostawiać na coraz dłużej może się uda bo to chodzi o Twoja psychikę i nastawienie:)pozdrawiam i trzymam kciuki:*

    OdpowiedzUsuń