Pobyt w szpitalu dał mi jeden plus a przynajmnej tak mi się wydawało mianowicie-podleczyłam pogryzione brodawki. Jednak co z tego jak tuż po powrocie do domu zamiast być to tym wyjątkowym dniem był dla mnie jednym z gorszych. Kiedy przyjechałam stęskniona położyłam się z małą by mogła possać pierś. Po raz pierwszy od porodu nic nie bolało a ona tak pięknie piła i wzdychała po cichu. Myślałam,że obie tego potrzebowałyśmy..nawet byłam gotowa całkowicie wykluczyć butle ale niestety wieczorem pojawił się u Julity potworny ból brzuszka. Okazało się,że wystarczyło by przez 1 dzień nie piła mojego mleka(przez narkoze w trakcie zabiegu) by jej brzuszek przestał tolerować moje leki. Prawdopodobnie zaszkodziły jej też leki które dostawałam przeciwbólowe w szpitalu a żaden idiota nie powiedział mi, że mogą być niebezpieczne a przecież wiedzieli że karmię. Przez ten jej płacz kilkugodzinny załamałam się i podjełam decyzje..odstawiam. Do tej pory kiedy widzę jak szuka serce mnie boli ale ja już z tego wszystkiego nie mam ani kropli mleka. Niewiem dlaczego ale odczuwam to jako porażkę. Wiem,że nie mogłam nic zrobić,że te wszystkie komplikacje to nie moja wina ale źle mi z tym wszystkim..gdzieś po drodze załamałam się nie raz i pewnie to jest głównym powodem straty pokarmu. Jedyne pocieszenie to takie,że małej smakuje i odpowiada mleko z butli i już nawet 90 się domaga.
Wogule jaka jest? Cudowna, dużo się śmieje, przez sen prawie cały czas mruczy, nie lubi kiedy ma jednorazowo posikanego pampersa więc zdarza się,że zmieniamy go 2 razy w ciągu godziny..taka delikatna.
Wczoraj Julitka była na pierwszym spacerku z tatą bo ja narazie chodzić nie mogę. Moje dni mijają na wiecznym leżeniu, wietrzeniu rany i myciu jej. Po każdym wyjściu z toalety oglądam lusterkiem czy wszystko dalej się trzyma..taka jestem już spanikowana ale liczę,że jak w poniedziałek przyjdzie położna to pocieszy mnie,że wszystko się wkońcu goi. Jestem zmęczona już całą tą sytuacją bo babcie nad nami wiszą..ale bez nich nie dalibyśmy rady, Marcin dzielnie wstaje w nocy karmi,przebiera, nosi kiedy marudzi tylko kupek gigantów się boi choć dzielnie towarzyszy mi przy sprzątaniu ich:) Mała jest strasznie silna już podnosi główkę nawet przemieszcza mi się w łózeczku co wydawało mi się na kilkudniowe dziecko niemożliwe. Co do mojej figury to niedługo wstawie jakieś foto ale muszę wam powiedzieć,że wróciłam do swojego rozmiaru. Na wagę nie wchodzę bo moja cygani ale widzę po ubraniach,że mieszczę się we wszystko nawet brzuch mam minimalny..cóż jednak to prawda,że nerwy, łzy i łóżko potrafią z człowieka wyciągnąć wszystko..
Ogólnie mimo mojej niedyspozycji jestem najszczęśliwsza na świecie..dumna z Marcina i zakochana w małej:) Kocham ich obojga szczególnie kiedy patrzę na małą i widzę,że przez sen robi jej się ten sam grymas na buźce co tatusiowi:) Ale nie przeszkadza mi,że tylko dół ma po mnie:)
Spokojnego weekendu:)
Absolutnie nie możesz się winić za to, że skończył Ci się pokarm. Dużo dziewczyn tak ma. Ja wcale nie byłam karmiona piersią a wyrosłam na zdrową dziewczynę :-) Postaraj się nie myśleć o tym co złe, zostaw to za sobą i ciesz się Julitką. Mnie koszmar porodu dopiero czeka a Ty masz już go za sobą więc to ja mam powód do zmartwień a Ty już możesz spać spokojnie z córeczką i mężem przy boku.
OdpowiedzUsuńNasza w ciągu to też w pampersie jednym długo nie może, jak siku od razu trzeba zmienić.
OdpowiedzUsuństrasznie dużo pampersów idzie w dzien i w nocy, już 4 paczka czeka, nie rozpakowana narazie, a dopiero Julia będzie miała miesiąc, a tyle już dużych paczek poszło.
Szkoda,że nie możesz karmić piersią, ja mogę na szczęście i będę jak najdłużej karmić.
Będzie dobrze kochana, dużo wycierpiałaś, współczuje, ale mała Ci to wszystko wynagrodzi ;* dbaj o siebie.
P.S. Wy chrzcicie 17 a my 16 dzień przed wami ;p
Pozdrawiam
ciesze się że jesteś już w domku:) dużo wycierpiałaś ale ważne że już po;) nie obwiniaj się że nie możesz karmić to nie Twoja wina pozdrawiam i trzymam kciuki żeby się wszystko ładnie goiło;)
OdpowiedzUsuńcieszę się,ze masz wsparcie w męzu i bardzo Ci pomaga, to jest bardzo wazne, jak mąż zdaje test podczas pierwszych dni od urodzenia dziecka to bedzie wspanialym ojcem :)
OdpowiedzUsuńSzkoda,ze jednak z tym pokarmem tak się stalo a nie inaczej ale nie ma co się obwiniac, gdyby nie te stresy to pewnie daloby rade jakos ratowac tą laktacje, tak jak pisalam,waze by Julitka była zdrowa, szczesliwa no i Ty przede wszystkim :)
Zazdroszcze,ze miescisz sie w ciuchy i brzuszek juz spadl. ja co prawda miescic się mieszcze ale brzuch cwiczony juz tak dlugo nie daje zadnych efektów :(
Wstawiaj fotki malej bo taka urocza jest,ze hej :)
buziaki
No cóż bywa i tak ze nie mozna karmic, a w twoim przypadku byłoy naprawde ciezko, duzo stresu do tego tabletki i idioci lekarze ktorzy wiedzieli ze karmisz... Ale trudno, nie masz co sie obwiniac. Dobrze ze po porodzie wszystko zrzucilas, ja kedy po porodzie weszlam w swoje stare dzinsy cieszyłam sie jak male dziecko i na pewno dodalo mi to otuchy;)
OdpowiedzUsuńdobrze ze w mezu i babciach masz oparcie, co prawda moga one byc troche denerwujace, ale jednak pomoc to pomoc :)
OdpowiedzUsuń