wtorek, 27 grudnia 2011

I po świętach..

Noo i po świętach. Długo trzeba było czekać, tyle przygotowań po to by tak szybko przeleciały.
Julitka oczywiście w niebo wzięta bo codzień coś nowego dostała. W Wigilię od nas, pierwszy dzień świąt teściów a drugi od moich rodziców.
W kościele była bardzo grzeczna. Jeszcze niedawno na widok większego grona ludzi była niespokojna, wstydziła się a teraz to nawet zaczepiała starszego pana siedzącego za nami.
Z nowości jedzeniowych to w wigilię dałam jej ugotowanego buraczka z marchewką i ziemniakiem. Bałam się bo dzieci różnie reagują ale Julitka była zachwycona. Kaszka z glutenem którą dostaje na śniadanie także jej służy dlatego bardzo się cieszę. Lubi nowości zarówno zabawkowe jak i jedzeniowe.
Z mniej przyjemnych wieści..muszę zadzwonić w najbliższych dniach do okulisty i umówić małą. Lewe oczko ucieka jej do środka i chcę by zobaczył to za wczasu. Wiem, że niektórzy uważają, że do okulisty powinno się iść kiedy dziecko skończy rok ale najwidoczniej nie musi to być wymus skoro są tacy specjaliści którzy przyjmują kilku miesięczne dzieciaczki.
A na koniec zdjęcia Julitki w świecie swoich nowych zabawek. Odkąd sama siedzi mój kręgosłup odpoczywa bo mała uwielbia być na podłodze.
Aaa zamówiliśmy kalendarze dla dziadków..wyszły super, miło widzieć takie zaskoczenie w oczach dziadków.
Aaa i pięknie cmoka ale buzi dawać nie chce...;D

                                                      chwalimy się choinką..
Pozdrawiamy..:):)

środa, 21 grudnia 2011

świątecznie..

U nas wszystko ok, przygotowania do świąt niemal już gotowe. Szkoda tylko, że w wigilię mąż pracuje do 16.30 i niewiele czasu zostanie by Julitka się nim nacieszyła. W pierwszy dzień idziemy do teściów, w drugi do moich rodziców także jedynie co to przygotowuje dla nas troche jedzenia na wigilię. Bo tę tradycyjnie (już drugą)spędzamy sami a święta już w szerszym gronie:)
Z nowości Julitka mając 6 miesięcy i 2 dni usiadła. Tzn. nie sama ale kiedy ją posadzę to sama na dywanie potrafi się utrzymać i tak śmieszne macha rączkami dla równowagi. Bardzo się cieszę bo przynajmniej fajnie bawimy się na podłodze wśród zabawek. Jakoś na brzuszku nie było już tyle radości..:)
A na koniec życzę Wam Wszystkim...
Wesołych Świąt 
Bożego Narodzenia,
Samej Pomyślności, Miłości,
Pociechy z Maluchów i 
Spełnienia Wszyskich Marzeń w 
Nadchodzącym Nowym Roku.
życzy Tynka z Julitką..

wtorek, 13 grudnia 2011

Mam pół roczku:):)

Noo i nasz aniołek ma już pół roczku. Nie będę się rozpisywać co potrafi co nie bo jest tego dużo i piszę o tym na bierząco. Dziś będzie zdjeciowo. Zdjęcia ze wczoraj potrzebne do kalendarzy dla rodziców.
Dumna jestem jak pięknie pozowała:):)

Ps. Julitka jeszcze sama nie siedzi..podpieram ją z tyłu tak by nie straciła równowagi.
Pozdrawiamy:):)

wtorek, 6 grudnia 2011

Jadłospis Julitkowy..

Już nie raz pisałam, że Julitka ma bardzo duży apetyt więc dawanie jej czegokolwiek to sama przyjemność zresztą co widać na jej grubych kitkach i brzuszku:)
Na początek poszła marchewka, jabłko potem inne deserki które M kupił po atrakcyjnej cenie. Dziś Julitka ma prawie 6 miesięcy i zna już smak:
-marchewki, brokuł, ziemniaka,
-jabłka, winogrona,banana, moreli, brzoskwini,
-ryżu, kleiku kukurydzianego, kaszki bananowej z nestle
- mięska z indyka
-biszkoptów
Młoda rano dostaje łyżeczką kaszke na mleku bananową z podrobionym biszkoptem, za jakieś 4h obiadek mój lub ze słoiczka i potem co 4h 150ml mleka najpóźniej 18-19. W nocy budzi się ok. 2-3 na jedzenie i tak w koło. Próbowałam dawać jej bardziej treściwą kolacje tzn. kleik kukurydziany na mleku ale mimo to budzi się w nocy więc odpuszczam bo po co dodatkowe kalorie. Zastanawiam się tylko bo wszędzie piszą by podawać gluten tylko jak w czym? Wiem w czym on jest ale chciałabym wiedzieć jakie Wy podawałyście dania by gluten wprowadzić. Myślałam może by na wieczór robić małej kasze manne albo na śniadanie..ale jaką czy są jakieś dla dzieci specjalne czy taka normalna czy dawać jakiś owoc do smaku..w sumie to chyba nawet się nie orientuje jak wygląda kasza manna. Oświeccie mnie w tej kwesti..:) A i kiedy podałyście pierwszy rosołek dziecku i czy kupny makaron jest ok? Bo teściowa mnie męczy by te troche to jej robić a nie dawać z paczki.
Teściowie wogule oszaleli, teść choduje gołębie i teraz młode zdrowo żywi by były Julitce na rosołek a teściowa kury chowa też wnuczce..byle by uchronić ją od konserwantów a ja nie dobra matka jak na złość daje młodej marchewki z biedronki.

A i Julitka uwielbia jak dam jej kawał marchewki surowej do rączki..ale się na niej mści a ślini się przy tym niemiłosiernie..szkoda tylko, że cwaniak zawiesza się kiedy celuje na nią telefonem w celu nagrania:)
Pozdrawiam:):)
.. i uciekam wygrzać się do M puki śpi przed nocką..

piątek, 2 grudnia 2011

Chorobowo..

U nas wszystko ok tyle, że troszke chorobowo. Najpierw rozłożyło mojego M, potem zaatakowało mnie na szczęście tylko katar..ale katar gigant nie używam już chusteczek tylko z recznikami papierowymi chodzę bo dosłownie 300 razy na dzień kicham. Na szczęście Julitka twardo się trzyma i tylko śmieje z zasmarkanych rodziców.:)
Z nowości to mamy lekkie przeboje ze smoczkiem. Pisałam już, że mała ma smoczka tylko tuż po jedzeniu, na uspokojenie lub do usypiania noo i właśnie postanowiliśmy zmienić jej na inny. Do tej pory miała okrągły a od 6miesiąca same podłużne. Mieliśmy nadzieje,że to bez różnicy wiec wybrałam jakiś ładny. W sklepie jej się podobał w domu rzucała nim gdzie tylko się dało. Baa nawet nie chciała dać go do ust. Z głupoty M kupił taki sam wzór jak stary tylko zamiast okrągły-podłużny. Noo i znów Julitka pooglądała go, chyba myślała że jednak wracamy do starego i po kilku próbach wkońcu udało jej się wsadzić go do buzi..nagle mina skrzywiona..kurde to nie jest ten stary ale nie pluła nim. Od dwóch dni w dzień jeszcze go toleruje w buzi ale wieczorem nie umię ją przekonać także dalej próbujemy.
Z najważniejszych nowości. We wtorek byliśmy na kontroli bioderek i rtg. O dziwo Julitka nie płakała baaa nawet pozwoliła się dotknąć doktorowi za rączkę a jak się śmiała do niego. Chyba bardziej lubi mężczyzn bo ani księdza na kolendzie ani lekarza się nie bała a u naszej pediatry lub u pani chirurg płacze jakby ze skóry ją obrywali. Na szczęście rtg wyszło super i bioderka Julitka ma idealne. Także do kontroli jedziemy dopiero jak Julitka zacznie dobrze chodzić. Jedyne czego nam zabroniła to chodzika i stawiania jej dopuki sama nie zacznie.
Z gorszych nowości Julitka codzień wstaje mi o 4 rano i idzie spać 17-18. Nie wiem jak próbować ją przetrzymać czy przestawić. Przychodzi 17 i ona prawie nieprzytomna i jak nie położe ją do łóżeczka płacze jak szalona. Także dobrze, że mamy telewizję n z nagrywarką to bajki nagrane i ogląda pół godziny także rano jeszcze troche spokoju ale i tak musimy wstać by na bajki patrzeć bo w sypialni nie mamy tv..także nawet sobie nie wyobrażacie jaka kawa o 4 rano jest pyszna:):) Noo i nie umimy z nią do nikogo wyjść bo już przed 17 płacze jest niespokojna kiedy jesteśmy w obcym miejscu. Jedynie zaśnie u dzadków także jeśli jej się nie odmieni czeka nas ciężka i mało towarzyska zima:):)

niedziela, 20 listopada 2011

Charakter dziecka..

Julitka ma dopiero 5 miesięcy ale już wyostrzyła sobie charakterek. Czasem wydaje mi się, że jest mądrzejsza niż ja bo np. sama od siebie postanowiła zasypiać wieczorami w łóżeczku, sama od siebie odrzuciła lekarstwo na kolki, na uspokojenie zaczeła przykładać sobie pieluszkę do buzi a teraz sama odrzuciła smoczka. MOim zadaniem jest tylko by wpaść o coś jej chodzi. Smoczek przydaje się tylko na niecierpliwe czekanie na mleko i do usypiania a tak resztę dnia i nocy nie jest jej potrzebny. Kiedy dam jej go tuż po jedzeniu żeby zaraz jej się nie ulało od wkładania rączek do buźki ta rzuca nim jak szalona a rączki i tak lądują w ustach. Kiedy postawię jej butle z herbatką i szklankę ta chciałaby szklankę a jakbym przybliżyła ją by dotkneła to otwiera dziubek jakby do picia. Myśle, że jak zacznie sama siedzieć to zaczniemy naukę picia z kubeczka.
Potrafi wyraźnie pokazać co chce. Kiedy mąż na nią nie patrzy a ona chce to woła głośne eeee. Tak samo różne inne piski i krzyki coś znaczą. Nerwus jednak z niej jest niemożliwy. Julitka ma przerost ambicji nad możliwościami. W leżaczku podpiera się łokciami i siada mimo, że jeszcze się chwieje. Kiedy pani doktor pomagała jej się podciągać ta zamiast siadać to prostuje nogi i chciałaby na nie stanąć. Kiedy zabawka za duża i nie mieści się w buzi to wścieka się do tego stopnia, że wkońcu rzuci nią w kąt a jak zauważy, że teraz nic w rączkach nie ma potrafi wsadzić sobie róg kaftanika, spódniczkę albo nawet papcia byle by coś było.
Zaczyna bać się obcych. Najlepiej żeby ktoś obcy przyszedł i na nią nie patrzył wtedy najpierw ona się poprzygląda a po chwili jest już oki. Jeśli jest czegoś niepewna i po raz pierwszy to widzi długo nie dotyka tylko z dystansem ogląda.
Noo i domaga sie sama zabaw które chce, wyciąga też rączki by ją brać. Np. kiedy wieczorem ją nosze a zauważy męża to przebiera rączkami i nóżkami piszcząc bo ona chce muzykę i by przed nią tańczył. Ostatnio tańczyliśmy tak chyba z 2 godziny przez co padła mi na rękach a w nocy co chwile był płacz..chyba miała za dużo wrażeń. Jeszcze troche to będę miała mięśnie większe niż mąż bo trzymanie szalejącego na wszystkie strony 7kilowego dziecka to masakra ale jak ja przed nią tańczę to jej się nie podoba..taki łobuz. Zresztą już sobie ustawiła. Tata jest najlepszy do zabawy..przy nim najwięcej się cieszy a mnie ma od karmienia, przebierania i tulenia. Czy chcemy czy nie ona tak chce..i niech mi ktoś powie, że ja mam całkowity wpływ na wychowanie dziecka:) Byle czegoś raz spróbuje a potem już ona decyduje czy chce tak czy nie..
Pozdrawiamy..:):)

środa, 16 listopada 2011

Filmikowo..

Dzisiaj dwa filmiki umiejętności Julitki. Nie są to jakieś mądre przełomy tylko wygłupy ale kochana wtedy jest..:):)



czwartek, 10 listopada 2011

Różności..

Julitka w niedziele kończy 5 miesięcy i  po raz setny napiszę,że nie mam pojęcia kiedy to zleciało. Ze spaniem dalej mamy problemy bo Julitka idzie spać o 18 i wstaje o 5.Jej to odpowiada ale mi ciężko się dostosować. Chwilę bawi się sama w łóżeczku, później biorę ją do łóżka gdzie troche bawi się zabawkami a a punkt 6.30 stoimy już w oknie czekając kiedy tata wróci z pracy. Fajnie już go rozpoznaje i aż sztywnieje jak zauważy, że wychodzi z samochodu. Wydaje mi się jednak że nie mogę narzekać bo wciaż fajnie mi śpi w dzień. Mniejwięcej po 20 minut co 2-3 godziny także mogę sobie wszystko zrobić i po całym dniu nie jestem tak wykończona.
Długi weekend szalony..jutro męża urodziny dla kuzynów i muszę wszystko naszykować także od rana szaleństwo w kuchni, w sobotę na zajęcia a w niedziele kawa, ciacho i jakaś kolacyjka dla rodziców. Powiedzcie mi czy wasze dzieci też uwielbiają spędzać czas w kuchni?? Bo Julitka może nawet 3 godziny siedzieć w leżaczku i bawić się grzecznie kiedy ja gotuje coś. Ale ma swoje wymagania. Wszystko co kolorowe muszę jej pokazać, dać dotknąć, ziemniaki obieram na podłodze żeby widziała tak samo wszystkie innem warzywa. Na koniec oczywiście obowiązkowo kuk do garka jak to wygląda..noo kochana jest.:) Może mała kuchara mi rośnie. Już myślimy gdzie jej kuchnie zabawkową w przyszłości postawimy bo puki co z gotowania z mamą nie wyrasta:)
Dziś popołudniu mamy szczepienia..już słysze ten płacz ale co zrobić poboli i przestanie.
Julitka od wczoraj też dziwnie parska ślinką. Nauczyła się niewiem skąd i zamiast gadać do mnie wyciąga kawałek języka i parskając ślini się niemiłosiernie. Próbuje to uchwycić ale noo jeszcze chyba wstydzi się ujawniać światu swoje umijętności:)
A poniżej filmik z zabawy z piłką. Moje dziecko chyba jest jakieś dziwne ale im wiecej coś ociera lub uderza o buźkę tym większa radocha. Rozumię z trzaskaniem rączkami w coś ale to jest dziwne.. hehe


A na koniec tak Julitka sama  zasypia wykończona przez zabawki..:):)

Pozdrawiamy..:):)

piątek, 4 listopada 2011

Dopisek do poprzedniej notki..

Noo i po wizycie. Ależ było płaczu..chyba Julitka całą przychodnię postawiła na nogi. Najpierw był płacz przy badaniu..podejrzewam,że Pani doktor miała zimne ręce bo tego mała nie znosi a na usg to już dopiero była masakra. Wiadomo zimny żel, przytrzymywanie ramionka i nóżek sprawiło, że byłyśmy obie mokre. Troche trwało zanim się uspokoiła także ubierałyśmy się już na korytarzu. A z bioderkami ok..dysplazji jednak nie ma. Fałdkami nie muszę się przejmować a to że lewą nóżkę ma ciut krótszą to efekt tego,że jest mniej rozwinięta niż prawa. Pielucha + pampers powinny wszystko skorygować..także wszystko jest ok. Jeszcze dla formalności idziemy na rtg kontrolne żeby była pewność. Wiem,że to troche szkodliwe ale raz nic jej nie będzie a w jej przypadku to konieczne. Zobaczenie czegoś na usg przy jej furii to naprawdę wyczyn..także jestem przeszczęśliwa, że wszystko oki..
Załamana jestem jednak inną rzeczą..nie związaną z małą. Dziś byłam świadkiem jak 3 duże psy zaatakowały małego kundelka w naszej uliczce. Szarpały go jak szmatą na szczęście moje krzyki odgoniły je. Kiedy podbiegłam do pieska chodził o własnych nogach ale wszędzie była krew od ich zębów. Właściele zabrali go do lekarza i ten go uśpił bo mimo,że nie było ran szarpanych było ich za dużo i bardzo cierpiał. Serce mnie boli bo za każdym razem kiedy przechodziłam koło niego to witał mnie ciesząc się przy płocie..a druga sprawa jakbym wyszła z małą pare minut wcześniej to mnie mogłyby spotkać z wózkiem..
Kurde obcy dla mnie pies ale nie potrafię zapomnieć tego widoku, hałasu i jak podszedł do mnie mimo wszystko machając ogonem..kocham psy ale te zatłukłabym sama a jako pierwszych to właścicieli..
Ehh musiałam się wygadać..przez to nie zabardzo umię się cieszyć dobrymi wieściami..;/

czwartek, 3 listopada 2011

Powrót i nowe umiejętności..:)

Wizyta u mojej rodziny mineła bardzo miło. Na początku Julitka była niepewna, chciała być tylko na rękach u mnie i M ale i tak zaczepiała wszystkich. Potem było jej już wszystko jedno byle była w centrum uwagi. Upodobała nawet sobie jednego wujka bo co chwile wydawał dziwne odgłosy także była wniebowzięta. Nocki są troszke lepsze bo zamiast o 3 budzi się przed 6. Raczej skok rozwojowy to nie był poprostu lekkie zachwianie a ona i tak zawsze była rannym ptaszkiem i pozostaje mi pogodzić się z tym. Jednak i tak uważam,że ładnie mi śpi bo chodzi spać o 18 budzi się na mleko o 4 rano na nim usypia i wstaje po 5 także nie jest aż tak źle.

Z nowości co potrafi to jakiś postęp jest. Kiedy złapiemy ją za rączki sama podciąga się do siadu prostego(bez najmniejszej pomocy) a kiedy już siedzi puszcza się nas żeby złapać cokolwiek innego. Fakt faktem zaraz przewraca się na bok ale dzisiaj zauważyła, że może oprzeć się ręką o tapczan także wytrzymuje troche dłużej. Pewnie jeszcze troche ćwiczeń i usiądzie sama bo już wszędzie i o wszystko podnosi się.
Pare dni temu też dałam jej do rączki okrągły gryzaczek i lekko za niego ciągłam a ta najpierw na boczek a zarach bach na brzuszek..ale była zdziwiona. Teraz też 2-3 razy jej pomogę a potem sama próbuje tylko te pieluchy troche jej przeszkadzają więc musi spory rozmach brać:)
Bardzo ładnie też trzyma przedmioty w rączkach. Bez problemu wszystko łapie nawet czasem jedną zabawkę bierze do jednej rączki drugą do drugiej i naraz próbuje wsadzić do buźki niestety zaraz się wścieka bo buźka za mała by wszystko zmieścić..razem z rączkami oczywiście:)

Aaaa i wielki przełom..
Julitka wkońcu polubiła kąpiele. Postanowiliśmy ją sadzać w wanience i dawać zabawki do wody. Jest całkiem wygodnie bo jedną ręką trzymam ją a drugą mogę spokojnie myć..niewiem tylko kto jest przy tym bardziej mokry..ja czy ona, bo tak chlapie zabawką że masakra ale lepsze to niż jej płacz a ja cała mokra ale z nerwów. Śmiesznie wygląda też jak zachlapie sobie oczka bo mruży je i odwraca głowę do mnie jakbym to ja była temu winna..na szczęście nie przeszkadza jej to. Tak samo jak uderzy się w głowę grzechotką. Mam nadzieje,że tak już zostanie i przez byle uderzenie się czymś nie będzie płakać tak samo jak zacznie chodzić..:) Po mnie chyba taka twarda nie jest bo jak ja się walne to zaraz łzy w oczach..:D

Ehh jutro popołudniu wkońcu wizyta u chirurga z tymi bioderkami..ale nie panikuje na zapas poprostu trzymajcie kciuki by skończyło sie tylko na pieluchowaniu..:)
Aaa i Julitka czasem mówi mamamamama ale do maskotki Kłapouszka...:):) hhihi

niedziela, 30 października 2011

Gorsze dni..

Noo i jutro wyjeżdżamy. Niby tylko 3dni ale jak zwykle pełna torba rzeczy małej. Wózka nie bierzemy. Uznaliśmy, że lepiej wziąść małą w kombinezonie w chuste i przynajmniej nie bedzie przeszkadzał nam tłok w alejkach. Tegoroczny dzień Wszystkich Świętych jest dla mnie wyjątkowy. Po raz pierwszy jadę odwiedzić grób brata jako matka..matka dziecka które ma tyle samo co On kiedy umarł. Nie potrafię sobie wyobrazić co czuli moi rodzice lata temu ale dziś tule Julitkę najmocniej jak mogę i nie wyobrażam sobie życia bez niej..

Z innej bajki to od dwóch dni Julitka ma dziwne nastroje..najpierw kochana się śmieje a za chwile zalewa łzami, na nic ani nikogo nie chce patrzeć a za chwilę znów jest ok. Może to od ząbków bo przy tym jakby umiała to wsadziłaby obie rączki w buzie..ale jak zaglądam do buzki to nic na to nie wskazuje..także dzielnie czekamy by płaczliwe chwile mineły.

Jak wasze dzieci zareagowały na zmianę czasu? Bo Julitka zamiast wstać rutynowo przed 6 wstała o 4.20 i zaczeła tak dyskutować,że nawet teściowie u góry ją słyszeli. Nie mówiąc o moim M który wykorzystuje rano każdą minutę by dospać przed pracą a tu niestety córeczka nie przejeła się tatą wogule:)

Uciekam bo 20 minutowa drzemka Julitki dobiegła końca..
Pozdrawiamy:):)

poniedziałek, 24 października 2011

:):)

Mieliśmy mieć jutro tą umówioną wizytę u chirurga ale pech chciał, że pani doktor po urlopie rozchorowała się i wizytę mamy dopiero 4 listopada. Mam cichą nadzieje,że skoro badanie Julitka ma w dniu urodzin taty to jest to dobry znak i szybko poradzimy sobie z bioderkami.
Od kilku dni mała rozgadała się niemiłosiernie. Gada w każdej możliwej chwili kiedy na nią patrzymy i kiedy chce by patrzeć. Przerywa nasze rozmowy głośnym piszczeniem i w najlepsze opowiada mi w środku nocy kiedy się przebudzi chyba co jej się śniło. Dziś nawet cała knajpka słyszała jak Julitka gadała do mojego tależa siedząc mi na kolanach.. teraz już nie zwraca uwagi innych włosami ale też głośnym zachowaniem. Nie przejmuje się,że smoczka ma w buźce..najwidoczniej nie przeszkadza jej a kiedy trzyma gryzaka czy inną zabawkę to niewiadomo czy tak namiętnie do niej mówi czy wścieka się,że nie umi całej wsadzić do buzi.
Kupiliśmy jej mieciutką i grzechoczącą piłeczkę żeby mogła sobie obracać i oglądać kolory a ona zamiast tego największą zabawę ma kiedy tata podbija ją główką albo rzuca do niej..jednak najwięcej śmiechu jest kiedy piłeczka trafi w twarz..ta jak piesek otwiera buźkę próbując ją złapać. Wogule często kiedy chcemy dać jej zabawkę do rączki ta wyciąga się próbując wziąść najpierw do ust.

Muszę się pochwalić, że nabrałam chęci na pisanie pracy. Temat jest, jakaś wizja w głowie też..dziś nawet byłam w bibliotec po książki i coś już z jednej wyciągłam notatek..także pisanie pracy ogłaszam za rozpoczęte. Mam plan by codziennie wieczorem przysiąść do tego bo Julitka chodzi spać między 18 a 19, mąż w tym czasie też drzemke ma przed nocką także zobaczymy czy uda mi się dziennie poświęcić temu czasu..narazie zapał mam..ciekawe na jak długo mi go wystarczy..:)

czwartek, 20 października 2011

Marchewkowo..:)

Noo i chusta przyszła. Całkiem wygodna sprawa ale narazie nosimy się 20minut po domu. Puki co tylko tyle Julitka wytrzymuje w niej przodem do mnie. Nie zabardzo podoba jej się,że ma ograniczone ruchy nóżkami ale noo jak trzeba szeroko to nie ma zmiłuj..może jeszcze troche i zaakceptuje tą pozycje:) Jak małej spodoba się do zrobię fotkę jak wyglądamy:):)
A poniżej filmik jak Julitka je marchewkę..tylko niewiem co jest nie tak z moim telefonem że jakbym go nie trzymała na komputerze odtwarza się z przekręconym obrazem;/


środa, 19 października 2011

Z nowości..

Od jakiegoś czasu Julitka na spacery jest ubierana już w kombinezon zimowy i niestety ale w połączeniu z kocykiem najnormalniej w świecie nie mieściła mi się do wózka głębokiego tak więc wczoraj zamontowaliśmy spacerówkę i byłam w szoku jaka mała była grzeczna w niej. W pozycji leżącej która minimalnie jest i tak wyższa niż na płasko ciut lepiej widziała niż w głębokim i większość spaceru mimo, że oczka się zamykały obserwowała wszystko. Byłam w szoku że przeszło 2 godziny wytrzymała w wózku bez marudzenia co w głębokim było cudem:)
Problem mieliśmy bo na Wszystkich Świętych jedziemy w moje rodzinne strony na grób brata i właśnie co zrobić z małą. Bo na noc najlepszy do spania głęboki a na dwór nie mieści się więc postanowiliśmy, że zakupimy tą chustę którą Agnieszka mama Gosi ma. Niewiem czy będzie podobna do Twojej bo zapłaciliśmy tylko 60 zł a nie 220(bo i takie były na allegro)ale mam nadzieje,że choć kilka miesięcy nam posłuży. Zdecydowaliśmy się też na nią by Julitkę nosić w domu. Małą ostatnio ważyli i ma 7kg także mnie już troche ręce bolą a tak to zawsze mogę ją tylko w chuście przytrzymywać. Wydaje mi się też, że jak małą ubierzemy ciepło, weźmiemy jeszcze kocyk to będzie jej ciepło na te pół godziny a nam napewno wygodniej bo wiadomo cmentarze w tych dniach zatłoczone jak nigdy w całym roku..
Z zalecenia też Pani doktor by małą ograniczać z jedzeniem wprowadziliśmy słoiczki. I tak narazie Julitka pięknie wcina marchewkę z jabkiem i to już po całym słoiczku. Także Julitka dostaje 4-5razy mleczko i raz słoiczek. Dlaczego nie gotuje jej sama? Ano bo mój mąż pracuje w jednym z wielkich sklepów gdzie czasem uda mu się zdobyć np. 15 słoiczków za 15 zł także mamy prawie 40 słoiczków w domu i po co tu walczyć z gotowaniem??
Pozdrawiamy z Julitką na kolanach:):)

sobota, 15 października 2011

Dysplazja stawu biodrowego..

Wczoraj byłam u pediatry skonsultować te fałdki Julitki. Wczoraj też zanim poszliśmy do lekarza położyłam małą na brzuch, żeby sprawdzić czy pośladki są równe. I chyba nie chciałam wierzyć ale widziałam minimalną różnicę. Już w domu wydawało mi się,że lewą nóżkę ma gdzieś o cm dłuższą wraz z pośladkiem. To samo potrwierdziła lekarka i odrazu zadzwoniła do przychodni gdzie kiedyś pracowała do znajomej chirurga żeby nas wkręcić. Niestety lekarz na urlopie wiec idziemy dopiero 25 października co wydaje mi się jak na taką wizytę szybko. Także jestem zadowolona. Zastanawiamy się jednak czy nie iść skonsultować tego jeszcze prywatnie bo chyba panicznie boje się lekarzy a może chcę usłyszeć jedną diagnozę od dwóch..że się nie mylą...
Pediatra wytłumaczyła mi wczoraj na czym polega dysplazja i puki co narazie pieluchujemy. Mam nadzieje,że tylko na tym się skończy. Okazało się, że i ja jako niemowle miałam te schorzenie tylko,że kiedyś mojej matce powiedzieli,że mogli naderwać mi nóżkę przy porodzie a nie że to normalna choroba która spotyka dużo dziewczynek. Ja do roku życia musiałam być szeroko pieluchowana i nie można było mnie stawiać na łóżki chyba że sama się podnosiłam. Tak więc skłonność do tego ma po mnie. Najgłupsze jest to,że przecież byłam z małą na usg bioderek kiedy Julitka miała 5 tygodni i lekarz powiedział,że wszystko jest w porządku. Kiedy spytałam czy pieluchy zapobiegliwie? Powiedział,że nie trzeba bo dziecko latem się zagrzeje i będzie problem z pupką..także mu uwierzyłam. Nie miałam pojęcia,że to jakiś palant...

Nie potrafię tylko sobie darować jak długo ten problem był widoczny..jak długo byłam ślepa i nie zauważałam różnicy w fałdkach..co zemnie za matka ślepa skoro tyle razy dziennie przy zmianie pampersa całowałam jej kitka a nie widziałam..:(:(

czwartek, 13 października 2011

4miesiące mineły..

I tak dziś Julitka kończy 4miesiące. Z dnia na dzień coraz mądrzejsza..taka kochana. Co potrafi noo może jeszcze niewiele ale jak dobrze wie co za chwile się stanie..:)
-Kiedy widzi,że robię butelkę piszczy i macha rączkami i nóżkami tak jakby chciała przyśpieszyć trafienie butli do buźki. Łapie już też ją ale częściej przy karmieniu ściska moje palce.
-Obraca się już od dawna na boczki(szczególnie lewy)
-Próbuje łapać do rączek nózki ale chyba troche brzuchol jej przeszkadza:)
-Bez problemu już przybliża rączkę i łapie drobne przedmioty kiedy podaje jej.
-Umi gryzaczkiem trafić do buźki ale zawsze tak by przynajmniej jeden paluszek się jeszcze zmieścił.
-Pięknie trzyma nóżki w górze kiedy przebieramy pampersa i oczekuje całowania po stopkach
-Na leżaczku podnosi się jedną ręką do siadania
-Sztywno trzyma już główkę.
-Kiedy trzymamy ją na rękach ona w łapkach trzyma swoją pieluche i próbując ją zjeść sama podciera sobie ślinkę:)
-Kiedy wyciągamy do niej rączki wymachuje rączkami i nóżkami ciesząc się,że ją bierzemy.
-Piszczy, skrzeczy podobnie jak wrona, zdziwiona woła głośne ooo i gada bardzo przeciagając typu aaaaoooogggrrr itd. Wszystko byle jak najgłośniej a jeszcze kuka na moją reakcję.
-Bardzo dobrze podąża już oczkami za głosem lub odgłosem który ją zainteresuje.
-Ma już swoje upatrzone zabawki na których widok aż się trzęsie
-W każdej pozycji i miejscu ćwiczy podnoszenie się także może niedługo będzie siedzieć.
-Od kilku dni sama zasypia wieczorem w łóżeczku. Musi jedynie przy buzi mieć swoją pieluszkę i trzymać ją w rączkach. Nie pytajcie jak to zrobiłam bo to ona sama tak chciała. Nie umiała usnąć mi na rękach lulana jak zawsze więc pomyślałam,że włącze jej karuzele w łóżeczku i posiedze przy niej a ta odrazu na swój boczek, pielucha pod poliko i śpi. Tak więc samodzielna ta moja panna:):)

Spróbowaliśmy 2dni temu pierwszą marchewkę z hippa jej podać i muszę powiedzieć,że puki co jest niesamowita. Próbując kilka razy dziennie marcheweczki po łyżeczce zaczeła naśladować moje "mlackanie" i dzięki temu nie pluje i nie brudzi samej siebie. Cieszy się przy tym jak szalona więc chyba jej smakuje..jedyny problem to rączki którymi się dopycha w trakcie i niestety zamiast ona to ja jestem bardziej brudna bo później dotyka mnie. A i bałam się czy już podać ale zauważyłam, że dzięki niej kupka zaczeła się pojawiać codziennie zamiast tak jak do tej pory raz na 2-3dni. Tak więc chyba jej służy.

Jednak wczoraj zauważyłam problem. Otóż raz w tygodniu przy kąpieli prostuje małej nóżki i sprawdzam starym sposobem fałdki na udach i jeszcze niedawno nic nie widziałam a wczoraj zauważyłam że na jednym udzie ma 2 fałdki na drugiej tylko jedną. Na piątek umówiłam się z naszą lekarką i pewnie pójdziemy na usg bioderek. Miała mała już robione i było wszystko ok do tego stopnia,że lekarz nie kazał pieluchować tymbardziej,że Julitka bardzo była przez to niespokojna+upały latem. Czytałam tylko że usg może niewiele pokazać i lepsze by było rtg..noo ale czy ona nie jest jeszcze za mała na rentgen? Myślę może poprosić o skierowanie odrazu do ortopedy?? Spotkałyście się z czymś takim??? Czytałam też że to może być powód nie równomiernego tłuszczenia się ciała i za kilka dni powinno się wyrównać ale jakoś dziwnie to brzmi..jednym słowem zdołowałam się..;/;/
Miłego dnia jednak Wam życze:):)

piątek, 7 października 2011

Wszystko po trochu..:)

Ojj nie mam czasu żeby tu pisać. Wygodniej mi wejść na blogi z telefonu i być na bieżąco. Dziś skoro Julitka już nie śpi a rozmawia z karuzelą postanowiłam coś napisać a  nie tylko korzystać jest zajęta i sprzątać w biegu. Co u nas? A noo dobrze. Julitka codzień inna, pięknie łapie do rączek mniejsze zabawki i odrazu wkłada do buźki a wydaje przy tym odgłosy jakby była szczeniaczkiem i warczyła na nas:) Na leżaczku kiedy zabawki ma powieszone nad sobą to podciąga się jedną ręką..czekam tylko aż załapie,że drugą można tak samo..trzeba już bardzo takiego malucha pilnować.
Z nowości to zdecydowaliśmy się na te mleko NAN. Od kilku dni wpowadzamy je ciągle mieszając z bebilonem ale myślę,że nie będzie problemu puki co pięknie zajada i nic jej nie dolega. Dumna jestem też że odzwyczaiłam jej brzuszek od infacolu (tego na kolki).
Co do nocy to niestety dla mnie masakra. Niby Julitka idzie spać o 19-20 i śpi do 6 rano bez przerwy noo ale chciałabym żeby spała chociaż do 7. Wiem,że to wiekszość maluchów tak szybko wstaje ale powiedzcie mi wasze dzieci też z samego rana najwięcej piszczą itd? Bo Julitka na przewijaku to tak jakby sprawdzała czy dalej może tak głośno się drzeć czy może idzie mocniej. Uwielbiam ją za to ale noo wszystkim robi pobudkę:) Szczególnie mężowi który dopiero co po nocce w pracy położył sie.
Muszę pochwalić się,że mam szaloną córke..w niedziele miałam urodziny i kiedy najbliźsi zaczeli śpiewać mi sto lat Julitka zaczeła jakieś swoje aaaaa tak jakby chciała się dołączyć. Nie raz przy usypianiu mruczy kiedy jej śpiewamy ale tym razem przebiła wszystko:)
Co do waszych rad na temat oliwy niestety nie sprawdziło się. Fakt pięknie zaczeły strupki odchodzić ale małą zaczął tak łepek swędzieć,że nawet niewiem kiedy a podrapała się po czole do krwi. Także narazie czekam aż jej sie zagoi czoło i idę do lekarza niech da mi coś na tą ciemieniuche bo zwariuje a puki co smarujemy tym śmierdzącym kremem z AA.
To narazie tyle..pozdrawiam tak z rana:)

środa, 28 września 2011

:):)

Wkońcu zakończyłam sesje..to była poprostu masakra, ciężko jest pogodzić naukę i opiekę nad małym dzieckiem tymbardziej kiedy śpi ono po 20 minut. Ale od wczoraj cieszymy się już tylko sobą a i Julitka ewidentnie ucieszona z faktu, że mama jest na każde zawołanie. Coraz bardziej uwielbiam ją. Wcześniej głownie zajmowała mi czas opieka nad nią teraz bawimy się praktycznie non stop. To na macie, to na leżaczku albo w łapanie do rączki czegoś i wkładanie do buzi. Najlepiej jednak wychodzi jej kiedy łapie mnie przy przebieraniu za palca i podciąga się do niego próbując wziąść do buźki. Czasem złości mnie bo coraz gorzej się ją przebiera ale wiem, że już będzie tylko gorzej..szczególnie jak zacznie mi uciekać:)
Od dwóch dni największą fascynacją Julitki są jej nóżki. Dotyka kolanek a stópki tak wysoko podnosi by tylko zobaczyć je. Ze spaniem różnie jest. Regularnie zasypia o 20 ale czasem budzi się dopiero o 5 i śpi do 8 a czasem o 2 i 6 i już pełna energii do zabawy. Niewiem od czego to zależy...
Jeszcze troszkę może z miesiąc i musimy gondole zamienić na spacerówkę bo już niewiele jej brakuje by być taka jak ona. Dobrze,że spacerówka ma funkcje leżenia na prosto bo inaczej pozamiatane. Ogolnie Julitka jest grzeczna. Mało płacze, dużo się śmieje i piszczy..jedyny jaki mamy problem i nie potrafię go zwalczyć to ciemieniucha. Niby nie ma jej dużo bo tylko na czubku głowy ale wkurza mnie strasznie. Najpierw próbowałam z nią walczyć smarując oliwką i wyczesując i daje to efekty ale tylko na chwile. Co dwa dni myjemy włoski w szamponie Nivea Baby niebieskim i dobrze ma je wypłukane bo jednego dnia kompiemy ją całą a drugiego tylko włoski(żeby ją za dużo nie wkurzać). M kupił mi dzisiaj jakiś preparat na ciemieniuche z AA -Ja i mama i zobaczymy czy pomoże. Niewiem co już z tym robić..moja lekarka niestety nie sprawdza się w swojej roli więc nie widzę sensu by do niej iść i pytać ponownie. Raz mi powiedziała, że dzieci z takimi włoskami poprostu tak mają i poprostu wyczesywać aż sama zniknie. Noo ale bez przesady ile ma chodzić w tak tłustych włosach.
Drugi problem jaki mamy to zmiana mleka. Zasugerowała,że bebilon na kolki odpowiedni jest do czwartego miesiąca a potem można zmienić stopniowo na inne i to najlepsze takie które się nadaje idealnie z kaszkami. I wymieniła bebiko do kaszek z bobovity i nan do nestle. A wy jakich kaszek i mleków korzystacie? A może słyszałyście o dobrych opiniach jakiegoś mleka bo ja skłaniam się ku NAN ale ciężko podjąć mi decyzje..mam tylko nadzieje,że te które wybiore będzie małej odpowiadać.
Tu w trakcie swoich zabaw na leżaczku:)
Pozdrawiamy:):)

sobota, 24 września 2011

Wyjazd..

Nie miałam okazji wcześniej pisać bo M miał urlop i komputer odszedł na dalszy plan dopiero teraz kiedy godzina egzaminu w szkole przesuneła się o 1,5h siędze w czytelni i zabijam czas :)
Wyjazd na te 4dni to była masakra. Z ledwością zapakowaliśmy się do samochodu (bo jeszcze prezenty dla mojej chrześnicy)ale udało się. Drogę Julitka znosiła dzielnie choć większość drogi przespała mi na rękach nie w foteliku. Śmiejemy się bo drogę tam i spowrotem mieliśmy aż po 2 kupy co u niej żadko się zdarza..uznaliśmy, że była to gówniana podróż:) Jednak i tak była kochana. Do wszystkich się śmiała i gadała, ładnie nam spała i nawet podróż jakoś szczególnie źle na nią nie wpłyneła:)
Impreza z okazji roczku Emili też miło mineła a Julitka niczym nie była tak zafascynowana jak właśnie rok starszą kuzynką:)
Ogólnie ciężko jest się wybrać gdzieś dalej z niemowlakiem ale jest to wykonalne.:)
A mam pytanie od kiedy można malucha podpierać czymś np. poduszką bo kurcze Julitka coraz częściej próbuje mi podnosić główkę jak leży a kiedy już nosimy ją to cały czas trzyma sztywno..silna ta moja mała kobietka choć czasem mnie wkurza bo boje się,że coś sobie zrobi:)
Nic uciekam bo czytelnie mi zamykają na uczelni i trzeba wziąść się za naukę puki głupi prof jedzie z Krakowa..

czwartek, 15 września 2011

Pierwsza rocznica ślubu..:)

Rok temu o tej porze byłam już wymalowana, uczesana i nieźle spanikowana:) Teraz wydaje mi się, że godzina 14 to późno ale wtedy pamiętam czas tak leciał, ani niewiem kiedy a już trzeba było się zbierać. Pan młody przystojniejszy niż zwykle..w kościele pięknie lecz nie obyło sie bez drobnych wpadek. Wesele udane w 100% może to niemożliwe ale nie doszła do mnie żadna nie pochlebna opinia..wszystkim się podobało a ja ciągle wzruszam się jak słucham naszej piosenki na pierwszy taniec.
Jaki był ten pierwszy rok? Cudowny..zaczeliśmy wszystko od nowa, sami. Nasze 4kąty stały sie naszą oazą. To tu zmieniłam się z nastolatki chyba w kogoś odpowiedzialnego. Nie żałuje żadnych imprez, znajomych i zarywanych nocek na seansach filmowych. Mamy siebie, mieszkanie którego nikt za mnie nie posprząta,ani nie wejdzie jeśli nie pozwolimy, mamy swoje sprawy w które nikt nie ma prawa się wtrącać i mamy naszego małego Aniołka. 17tego będzie rok jak zmajstrowaliśmy sobie Julitkę..nasze największe osiągnięcie życiowe.
Być może się myle ale gdyby nie ona bylibyśmy bardzo nudnym małżeństwem. Pewnie wkońcu znalazłabym jakąś prace, pewnie mijalibyśmy się a wieczory spędzali przed telewizorem wciąż nałogowo oglądając seriale i filmy. Dziś śmiejemy się,że pewnie nieźle by nam się przybrało noo bo kto by nam nabrudził i na czym byśmy to spalili?? Co innego mielibyśmy do roboty?
Dziś czekam tylko aż Julitka zaśnie na te swoje 20 minutowe drzemki by ogarnąć wszystko, nakarmić Tosie i pobawić się z nią. Dziś nie mamy czasu na seriale bo ja o godz. 21 padam i śpie jak niemowle lub jak M ma wolne to wiadomo korzystamy z chwili tylko dla siebie bez tv i komputera. Dzięki niej każdy nasz dzień jest inny, zabawny i taki rodzinny. Nie wyobrażam sobie by nam zabrakło jej uśmiechu, gaworzenia i wtrącania się w nasze rozmowy.
Ten rok szybko minął i spokojnie. Pełen wyczekiwań i nowych doznań związanych z moją ciążą..następny rok to dorastanie dziecka. Ktoś może powiedzieć,że nasze życie, nasze małżeństwo kręci się tylko i wyłącznie wokół dziecka..ale tak jest. Nie wyobrażaliśmy sobie od początku życia tylko we dwoje i pewnie już tak zostanie. Nie potrzebujemy wiele czasu tylko dla siebie bo ważniejszy jest dla nas czas we troje.
Chyba zamiast roku jako małżeństwo lepiej powinnam nas określić, że to rok jako rodzina:)
Wielu lat równie pięknych i pełnych tylko dobrych chwil nam życze jak i Wam wszystkim:)
Chyba każdemu powinno się życzyć tak udanych związków:):)

Spadam się uczyć bo zamiast świętować z Moim ten dzień muszę jechać do Katowic na egzamin..brr jeszcze 3 i spokój.:D
A tu zdjęcia z naszego dnia:):)

Ahh te wspomnienia..:):):)

wtorek, 13 września 2011

Skończone 3 miesiące..:)

Dziś Julitka kończy 3 miesiące i jest coraz to kochańszym dzieckiem. Uśmiech nie zchodzi jej z buźki i ciągle coś gada po swojemu. Czasem takim cieniutkim kochanym głosikiem a za chwile głośne ooo grubym jak dorosły chłop:) W dalszym ciągu nie interesują ją żadne grzechotki jedynie co to grające pszczoły z maty edukacyjnej i osiołek którego ostatnio sama wybrała sobie w sklepie. Tak osiołek z Kubusia Puchatka to pierwsza miłostka naszej małej. W Smyku zawiesiła na nim oczy a jak tylko M jej go podał to aż z radości zaczeła machać rączkami i nóżkami. Teraz uwielbia do niego gadać, łapać za uszy i głaskać. To nic że jest prawie tak duży jak ona..:)
Dziś byliśmy na następnych szczepieniach i puki co Julitka większość dnia przesypia..byle by tylko żadna paskudna gorączka się nie przydażyła.
A i zaczynamy wielkie szykowanie się do wyjazu. W sobotę wyjeżdżamy do Niemiec. Wielka torba podróżna już wyprana na ciuszki małej, w głowie ułożony plan co trzeba wziąść ze sobą. Masakra to tylko 4 dni a praktycznie wszystko muszę jej zabrać..jednak to prawda wyjazd z maluchem to nie lada wyzwanie:) Mam nadzieje,że te kilka dni spokojnie prześpi mi w wózku, że nie będzie jej przeszkadzać mało miejsca bo w łóżeczku już rutynowo obraca mi się o 180 stopni co noc.
Kończe bo właśnie obudziła się na jedzenie..

 ....a i zapomniałabym Julitka waży już 6020 gram i mierzy jakieś 63cm czyli rośnie mi dziewczynka:)

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

:):)

Witam kochane..:)

Noo i jesteśmy po weselu..oj co się wybawiłam. Szkoda, że następne dopiero za rok..ale w sumie jeszcze sylwester w tym roku i znów jakiś bal :D
Na poprawiny wzieliśmy ze sobą Julitkę i niestety troche żałuje. Nic nie potańczyliśmy bo mała była bardzo niespokojna. Za dużo ludzi wokół, za głośno. Jako, że te jej włosy w dalszym ciągu robią furorę wszyscy chcieli je dotknąć a przynajmniej popatrzyć z bliska i przez to mała była niespokojna. Spędziliśmy z nią na tarasie i spacerach wokół sali prawie całe poprawiny. O 20 wróciliśmy i dopiero wtedy biedna nam zasneła. A byliśmy tam już od 13. Niestety Julitka jeszcze imprez nie lubi a im więcej zainteresowania przy niej tym gorzej dla niej. Dziś też zamiast spać jest jakaś nerwowa i płaczliwa. Od wczoraj ciagle tylko chce być na rękach..nawet wózek jest be. Wstała o 6.. jest 12 i dopiero ledwo ją uspałam. Boje aż się tego naszego wyjazdu do Niemiec, niby będzie tylko impreza domowa ale jednak więcej ludzi niż na codzień i inne miejsce. Mam tylko nadzieje, że jakoś wytrzymamy tam te 4 dni..a wyjazd już 17 września.
Z basenem niestety wstrzymaliśmy się. Rozmawiałam z panią prowadzącą zajęcia i uznała, żebyśmy poczekali żeby nie narażać małej na stres. Od jakiegoś czasu niewiadomo czemu bardzo Julitka płacze w czasie kompieli jak i pielęgnacji. Jak lubiała tak teraz musimy robić wszystko na raty bo inaczej by nam sie zapłakała. Najpierw po kompaniu otulam ją w ręcznik i nosze aż się uspokoi..potem oliwkuje i w kocyku otuloną uspokajam a na koniec dopiero ubieram..poprostu masakra. Ona sknie po kompieli a ja wyglądam jakbym wyszła z wanny w ciuchach.. mam tylko nadzieje że jej się odmieni. Niewiem tylko czemu tak..nigdy się nie wystraszyła w wodzie ani nie naleciało jej gdzie nie powinno, zawsze ma ciepło i ostrożnie sie z nią obchodzimy więc czemu tak nieznosi tego pojęcia nie mam.
Pani wiec zaproponowała byśmy przyszli jak skończy gdzieś pół roczku lub zacznie siedzieć tak to łatwiej będzie ją przekonać do wody poprzez różne zabawki w niej pływające. Tak więc z basenem wstrzymujemy się do początku roku. :)
Następne szczepienia mamy 13go..w międzyczasie zaczyna się moja nauka bo wkońcu trzeba zaliczyć to co przesunełam z czerwca.
Miłego początku i całego tygodnia życzę..:):)

Pozdrawiam:):)

wtorek, 23 sierpnia 2011

Basen..??

 Witam:):)

Na szczęście po gorączce nie było już śladu w sobotę teraz mój aniołek znów roześmiany. Wkońcu przekonała się do leżenia na brzuszku i pięknie podnosi główkę. Bardzo się cieszę bo już się bałam że jak pójdziemy we wrześniu na szczepienie to lekarka mnie opiepszy na szczęście problem chyba znikł:) Coraz częściej też mała łapie coś w rączki..wygląda to raczej przypadkowo w chwili euforii ruszania rękami i nogami ale od czegoś trzeba zacząć:) Smoka też umi sobie już czasem włożyć ale to już zupełny przypadek:)
W sobotę znów przechodzę traumę..mianowicie idziemy na wesele do kuzyna mojego M. Z Julitką zostaje moja mama u nas..nibi mam niedaleko i jadę samochodem ale i tak niewiem jak mam zostawić ją na chwilę. W sumie od czasu szpitalu nie zostawiłam ją nikomu ani na pół godziny..wszędzie jedzie zemną. Uzgodniłam z moim że uciekne z wesela tylko na kąpiel małej by mamie pomóc ale najchętniej urywałabym się non stop do niej. Wiem, że będzie w dobrych rękach ale noo ja dziwny człowiek jestem:):)  Mam tylko nadzieje, że zespół na weselu będzie fajny bo jak muzyka będzie do niczego to zanudzimy się z moim na śmierć. Oboje uwielbiamy tańczyć i dobry zespół jest dla nas ważniejszy niż jakieś super jedzenie:) Noo i myślę,że jak fajnie będą grali to i szybciej zleci mi czas:)
Na poprawiny Julitka już idzie z nami bo mają w restauracji zadaszony taras, miejsca do zrobienia zdjęć i by móc pojeździć wózkiem(alejki prowadzące z restauracji i taras znajdują się na wodzie)..także mam nadzieje, że Julitce będzie się podobać pierwsze wesele w jej życiu:)

Zastanawiamy się z mężem czy wybrać się z Julitką na basen. Karnet u nas 10 zajęć kosztuje 190 zł i jest od 3miesiąca. Niewiemy w sumie czy w to wliczony jest rodzic ale wydaje mi się,że tak. Niewiem tylko jakie opinie ma taka forma rozrywki bo wiem,że bardzo dobrze wpływa na rozwój dziecka jednak co jeśli mojej nie spodoba się basen i zamiast przyjemności będzie płacz..wtedy pieniądze wyrzucone w błoto?Troche byłoby to bez sensu..ale czy znacie może kogoś kto chodził z dzieckiem na takie zajęcia dla niemowlaków? Główny problem jest to,że ja sama nienawidzę basenów więc ciężko mi się przekonać do tego by chodzić z małą ale może gdybym wiedziała jak to wygląda to bym przełamała się..bo pewnie mi przyjdzie więcej być z nią w basenie niż Julitki tacie..
Na koniec mój roześmiany kotek:):)

Pozdrawiam:)

sobota, 20 sierpnia 2011

Gorączka..

Julitka od czwartku gorączkuje nam. Czasem sięga temperatura nawet do 39. Pani doktor stwierdziła że gorzej znosi te upały bo ogólnie wszystko jest ok także wychodzimy dopiero po 17 na dwór, w domu okna zasłoniete bo akurat mamy pokoje bardzo słoneczne i czekamy aż mała wróci do siebie. Ogólnie nie jest najgorzej bo chętnie mleczko je, dużo herbatki pije i prawie wogule nie marudzi ale i tak mi jej szkoda bo sie meczy biedna. Mamy kilka kupek dziennie bo co włożę termometr to lada chwila coś sie dzieje a wkładanie czopka to już nie lada wyzwanie..:)

Kiedy Wy dajecie swoim maluchom czopek bo mi lekarka powiedziała że jak przekroczy 38.5° C


wtorek, 16 sierpnia 2011

I mineły 2 miesiące..

W sobotę mineły 2 miesiące. Naprawdę czas leci, jeszcze niedawno tyle z nas chodziło z brzuszkami a teraz każda już ma swojego dzieciaczka przy sobie:)
Julitka pochłania cały nasz czas, cwaniara najwięcej uwagi wymaga w czasie naszego posiłku lub kawy dlatego albo jemy na zmianę albo z nią na ręku. Łobuz jednak nie patrzy na nas tylko na to co mamy w talerzach:) Czasem ma minkę jakby chciała jeść z nami:)
Czy wasze dzieiaczki też lubią jak się im śpiewa? Bo u nas wcześniej między 18-21 były kolki a teraz jest wieczór piosenek. Mała chce by jej śpiewać piosenki i wygłupiać się. Nie przejdzie u niej że czegoś nie znamy..tak więc w tle leci oryginał a do uszka nasz głos. Niesamowite jest że takie dzieciątko z dnia na dzień jest inne..że to co dziś nie interesuje jutro przykuwa całą uwagę.
W dalszym ciągu Julitka jest bardzo grzeczna choć odkąd kładę ją w nocy spać na plecki (wcześniej tylko na boczki) przybiera różne pozycje przemieszczając się i np. trzymając nóżki między szczebekami. Uwielbiam jednak kiedy patrzy na mnie z łóżeczka i mruczy jakby chciała mi powiedzieć że nie śpi a jak wstanę obdarowuje mnie uśmiechem na całą buźkę:):) Jednak fajnie być mamą bo kto da tyle małych radości??

Na koniec filmik z rozmowy taty z córką:)

środa, 10 sierpnia 2011

Problem bliskości..

Chyba mam pierwszego poporodowego doła. Jak już kiedyś pisałam razem z mężem nie kochaliśmy się odkąd brzuch w ciąży był pokaźny..jakoś tak ja nie miałam chęci on nie potrafił się przełamać i bał się by nie zrobić krzywdy dziecku. Teraz kiedy brzuszka brak moglibyśmy nadrobić czas a tu znowu zonk.
Po 5 tygodniach byłam na kontroli u lekarza i uznał,że wszystko ok ale bym jeszcze ze 2/3 tygodnie poczekała no i spróbowaliśmy dopiero dwa dni temu. Zapowiadało się pięknie, wogule się nie bałam i chyba chciałam jak nigdy a tu nie szło. Poprostu było zbyt ciasno i nawet połowa się nie zmieściła. Nie pomogły żel nawilżający ani różne pozycje..jestem poprostu załamana. Wkońcu blizna zaczeła mnie troszke ciągnąć i daliśmy spokój. Szło by spróbować drugi raz ale M zaś ma te głupie nocki a ja czuje się do niczego. Był moment kiedy wstydziłam się blizny tam na dole i rozstępów ale M zmusił mnie do przełamania się udowadniając, że mu to nie przeszkadza. Jednak mimo to czuje, że zawodze go. Najpierw, że tyle musieliśmy przejść przez moje komplikacje teraz że nie potrafię dać mu tego na co tyle miesięcy czekał. Pocieszające jest to,że nie naciska i że to ja ciągle męcze temat, wymyślam co ze sobą zrobić i studiuje wszystkie możliwe fora i artykuły na ten temat. Tysiąc myśli mam w głowie, czasem poprostu chce mi się płakać bo nie jest po mojej myśli. Był moment kiedy pomyślałam,że może źle mnie zeszyli ale inne dziewczyny też pisały o problemie ciasności, że kilka prób i minie..tylko czy nasze próby raz, dwa na tydzień dadzą jakiś efekt..ehh chyba popadne w paranoje i namówie go na wariowanie w środku dnia tylko problem zaś bo nie mamy zamykanych drzwi na klucz a teściowie mimo,że pukają to wchodzą tak cichutko,że ledwo ich słysze a jeszcze by mi tego brakowało by teściowa zobaczyła co nieco:) hhihi
Ona ma mistrza we wchodzeniu w nieodpowiednim momencie także i tak źle i tak nie dobrze:)
Jak to było u was? Też potrzebowałyście kilku prób by seks znów zaczął was cieszyć??
A i jak to było u was z okresem bo ja już 8 tygodniu po porodzie i powinien okres już chyba przyjść skoro nie karmię piersią prawda? W sumie dobrze mi bez niego ale noo..lepiej jak już jest niż jakby coś miało być nie tak.
Spokojnej nocy ja też zmykam do zimnego i pustego łóżka. Oj zazdrosze w tym momencie tym z was co macie swoich mężczyzn co noc przy sobie..mój ma praktycznie same nocki..

niedziela, 7 sierpnia 2011

:):)

Witajcie:)
U nas wszystko oki. Julitka rośnie, pierwszy komplet za małych ciuszków już musiałam schować. Kurde nie mam co z nimi zrobić..nikt w otoczeniu nie ma małej dziewczynki ani nie zanosi się na żadną. Puki co poczekam aż zbierze się ich większa ilość i chyba sprzedam na allegro.
Mam pytanie do mam które mają już starsze dzieciaczki. Macie może podgrzewacz do butelek którego można używać w samochodzie? Bo zakupiliśmy sobie do domu z aventu ale dopiero potem przypomniało nam się,że do samochodu by też się przydał ale za późno już na kupno 2w1. Tak więc jakby któraś miała nie potrzebny a sprawny to może odsprzeda mi? Muszę zobaczyć jak lecą na allegro bo nawet nie orientuje się a na wyjazd we wrześniu do Niemiec przyda się. Wogule to chcieliśmy w święto tego 15 pojechać do Ustronia(jeśli pogoda dopisze) na cały dzień z małą ale niewiem czy to wypali. Powiedzcie mi czy w różnych kawiarniach lub innych miejscach gdzie można coś zjeść dadzą mi troche przegotowanej wody jak poproszę lub pozwolą użyć gniazdka by podłączyć podgrzewacz? Bo wyjazd byłby super ale co z tym jej jedzeniem? Byłyście w podobnej sytuacji??

Inna sprawa to kiedy mogłyście zacząć szaleć ze swoimi. Bo ja już przeszło 6 tygodni po tym ponownym szyciu i chciałam wkońcu spróbować ale wyczuwam palcem w środku jeszcze szwy..kurde ile te dziadostwo będzie się jeszcze rozpuszczać?? Najgorsze jest to,że nie wyczuwam jednego supełka tylko przynajmniej z kilka nitek..poprostu masakra. Kiedy wkońcu nachodzi mnie chęć której nie było w czasie ciąży to tu nie można:) Biedny tylko ten mój bo nic nie mówi ale pewnie doczekać się nie umi :P

Na koniec Julitka :) Jak wkońcu uda mi się złapać kiedy śmieje się w głos to zamieszczę. Bo cwaniara mała śmieje się najfajniej wtedy kiedy tylko wyłącze telefon:):)


środa, 3 sierpnia 2011

Po szczepieniu..:)

Noo i jesteśmy po wszystkim. Zdecydowaliśmy się jednak na szczepionki te refundowane czyli 2 w rączkę i do uda. Chłopczyk przed nami miał tą płatną i strasznie płakał a ja myślałam,że z tamtąd uciekne z małą. Jednak jak zwykle okazało się, że za dużo panikuje bo mała mimo trzech ukłuc prawie wcale nie płakała..tylko w czasie kłucia a i szybko się uspokajała..ależ byłam dumna z niej:):) Po szczepieniu prawie cały dzień spędziliśmy na dworze by nie marudziła ale miała całkiem fajny humorek. Gorączki nie było dzięki Bogu a i pięknie noc nam przespała bo od 21 do 5.30. Aż się o 3 sama obudziłam sprawdzić czy wszystko z nią w porządku bo przeważnie tak się budzimy na jedzenie ale taa słodziutko spała:):) Julitka waży już 4900 także fajnie rośnie i jest coraz to fajniejsza. Dużo się śmieje jednak tylko do południa..najwiecej do mnie przez co tatuś troszke zazdrosny:) Powoli robi się jej już zielony kolor oczu po tacie(zresztą wszystko ma po nim) także przy wypisywaniu podania na dowód osobsty miesiąc temu dla małej trafiłam z kolorem w dziesiątkę:)
Uciekamy na spacerek bo wkońcu pojawiło się słoneczko i trzeba wykorzystać..:):)

Tak się wyleguje u mamy na piersiach:):)
Pozdrawiamy:):)

niedziela, 24 lipca 2011

Mijają dni:)

Kurcze noo pogoda nas nie rozpieszcza więc spacerki mamy spontaniczne. Kiedy tylko widzę,że słoneczko wychodzi zza chmur szybko małą karmię, przebieram i wio na spacerek. Muszę przyznać, że coraz lepiej znamy się i mamy opracowany schemat dnia jak i nocy. Przeważnie Julitka idzie spać koło 21 i budzi się na jedzonko między 2 a 3 potem koło 6-7 także nie mogę powiedzieć,że się nie wysypiamy. W nocy mała też nie marudzi bo jedzonko, zmiana pieluszki jakieś pół godziny przytulania i śpi sobie słodko. Czasem nad ranem zabieramy ją do łóżka ale i tak najlepiej jej się śpi u siebie w łóżeczku. Czasem schemat ten odbiega od normy ale przeważnie jednak wszystko idzie zgodnie z planem:) Za dnia przeważnie do południa jest spokojna od 18 dopiero pokazuje różki..wcześniej były kolki teraz dzięki bebilonie przeciw kolkom i infacolu bóle brzuszka mineły..pojawiły się manewry i marudzenie a teraz od dwóch dni straszny ból przez rączkę na której miejsce po szczepieniu przeciw gruźliwy zaczeło jej ropieć. Szkoda mi jej bo nie pozwala się dotknąć ani sama nie opiera się nią ale mam nadzieje,że lada dzień ta ropa jej zejdzie..choć i tak idziemy jutro do pani doktor by zobaczyła czy nie ma stanu zapalnego i skonsultować kupki. Słyszałam, że po bebilonie są zielone kupki i że jeśli nie ma płaczu przy nich i mają normalą konsystencje to nie ma co panikować ale jakoś zawsze wydawało mi się,że zielona kupka oznacza,że coś jest nie tak. Dlatego idziemy się pokazać i zobaczymy co powie lekarka.
Ogólnie to wszystko jest fajne..nie widzę świata poza małą ale mam chyba jakiś problem ze sobą. Czasem jestem tak zmęczona,że marzę by ktoś zabrał mi dziecko choć na godzinę jednak kiedy już któraś z babć się pojawi i noszą małą a ta płacze drażni mnie fakt, że ją mają..gdzieś pojawiają się myśli że tylko ja potrafię się nią zająć..ja i Marcin. Pocieszam się tylko,że jeszcze z tatą spokojnie ją zostawiam bo uznaje,że nie ma ze mną aż tak źle..:) Niewiem kiedy zacznę doceniać pomoc babć ale mam nadzieje,że niebawem bo moja mama to jeszcze jakoś przeżyje ale teściowa mam wrażenie,że ma żal do mnie iż tak mało ma kontaktu z małą,że może ją tylko czasem ponosić a to i tak nie często się zdaża bo przeważnie jak wpadnie to Julitka grzecznie leży w bujaczku lub na tapczanie bo tego nie wiecie ale potrafi pół godziny wpatrywać się w niebieski tapczan i gadać po swojemu lub śmiać się do niego:)
A powiedzcie mi czy wasze 6 tygodniowe dzieciaczki także zaczeły się już w tym czasie przemieszczać po łóżeczku? Bo dziś małą zastałam w łóżeczku obróconą o 90 stopni tak niż jak ja ją położyłam. Łobuziak posuwa główkę do tyłu odpychając się nóżkami i tak oto przybiera dziwne pozycje do tego leżąc dalej na boczku. Aż boje się czasem zasypiać czy przypadkiem nie położy się nie tak jak trzeba dlatego obkładam ją poduszką i misiami byle by było w miare bezpiecznie:)
Miłego tygodnia:):) Pełnego słonecznych dni bo chyba tego najbardziej nam wszystkim brakuje:)

wtorek, 19 lipca 2011

Po chrzcinach..:)

Noo i Julitka ochrzczona. Tak się baliśmy,że będzie płakać na mszy (bo u nas z dzieciaczkamii siedzi si w pierwszych ławkach i w wychodzi przed ołtarz na obrzędy. Jak tylko weszliśmy do kościoła mała otwarła oczy i ani myślała zasnąć ale wkońcu złamała się i dała ululać:) Impreza po wszystkim także mineła spokojnie. Od dwóch dni nie było kolek/bądź bóli brzuszka (bo sama niewiem czy to kolki) i życzyłabym sobie by już ich nie było.
A tu kolejne fotki:):)

piątek, 15 lipca 2011

Zdjęciowo cz.II

Dziś tak bez słów poprostu zdjęciowo po raz kolejny:):) Niewiem kiedy będzie następna notka bo mała wciąż w dzień mało śpi a od poniedziałku mąż idzie po raz pierwszy do pracy więc pewnie czasu mieć nie będe. W niedziele chrzciny więc w następnej notce pochwale się jak pięknie Julitka wyglądała..bo kiecke ma bajeczną:)
Pozdrawiamy:)